Na [kapuczino] tylko do Mielżyńskiego!

Bardzo często ostatnimi czasy nasza blogosfera podejmuje tematykę butelek stosunkowo tanich, które jak wiadomo najłatwiej dostać w dyskontach, usilnie starających się podbić polski rynek. Całe szczęście mamy też importerów (mniejszych i większych), którzy potrafią dostarczyć fantastyczne doznania ze świata Bachanalii w kwocie nie przekraczającej magicznej bariery 30PLN (96% sprzedaży ilościowej wina w Polsce mieści się w tym przedziale cenowym). Ostatnimi dniami z tej półki wartościowej zauroczyło nas jedno z win od Mielżyńskiego i dlatego opinią na jego temat muszę się podzielić! Swego czasu pisał o nim krótko Wojtek Bońkowski na swoim blogu (co zresztą wywołało moją chęć zakupu), a butelka, którą chciałbym Wam zaprezentować to:

CAPUCINE

Region: VIN DE PAYS DE L’AUDE (Vin de pays d’Oc), FRANCJA

Producent: Château Ollieux Romanis

Szczepy: carignan, grenache, syrah, mourvèdre

Rocznik: 2009

Cena: 27 PLN

Dostępność: Mielżyński

OKO: Już na tym etapie Capucine okazuje się mile zaskakujące. Bardzo intensywna i głęboka barwa mahoniu, przypominająca czarne wina z Cahors. Rant fioletowy, świadczy o młodości degustowanego egzemplarza. Łzy dobrej jakości, tworzą się szybko, gęste i długie

NOS: Już pierwsze starcie z zapachem tego wina jest niezwykle intensywne i intrygujące. Po zamieszaniu w kieliszku i chwilowym napowietrzeniu robi się coraz ciekawiej, a wino szybko zmienia się z biegiem czasu. Warto je zdekantować, ale dosłownie tuż przed podaniem. Dłuższe napowietrzania powoduje lekką ucieczkę aromatów. Niesamowite są zwłaszcza spożywcze zapachy wydobywające się z kieliszka. Wędzonka i nuta dobrej jakości kabanosa to pierwsze elementy struktury aromatycznej jakie dotarły do moich receptorów. Później kolendra, eukaliptus, pokrzywa, dym i mnóstwo świeżego, przyjemnego owocu (czerwony i trochę jagody/śliwki) oraz nuty kawowe w posmaku (co mogłoby wyjaśniać nazwę butelki 🙂 ) Jest pięknie, przebogato i można rzec niestosownie w zestawieniu z ceną.

USTA: W strukturze nieznacznie dominuje kwasowość. Uzupełnia ją dość silnie rozgrzewający alkohol, a w tle wyczuwamy miękki garbnik. Wino pije się dobrze, z dużą chęcią sięgając po kolejny kieliszek. Całkiem cieliste, zwłaszcza jak na tą półkę cenową. W aromatach ust jest natomiast nieco świeższe niż w zapachu i mamy tu do czynienia z lekką niekonsekwencją, choć jej odbiór to raczej pozytywne zaskoczenie. Na pierwszy plan wysuwa się pokrzywa, później uzupełnia ją nieco zielony owoc, przechodzący wreszcie w lekką konfiturę  leśną oraz dymno-ziemiste nuty o posmaku wędzonki i kawowy finisz średniej długości. Znów piękna kompleksowość, można rzec absolutnie nieprzyzwoita w zestawieniu z ceną!

PODSUMOWANIE: Lekko niekonsekwentne i odrobinę niezrównoważone wino, ale bardzo pozytywnie odebrane przez wszystkie moje zmysły. Raczej średniej ciężkości, choć niektóre aromaty mogą być mocno przytłaczające i dawać wrażenie trudniejszego i cięższego trunku.

Pije się niesamowicie – zwłaszcza samo, bo wówczas nic nie przysłania jego walorów. Dobre do chorizo i wszelkich innych intensywnych wędlin lub mocno aromatyzowanych mięs. Sery dojrzewające też powinny dobrze odnaleźć się w tym towarzystwie.

Takie butelki jak Capucine udowadniają, że każdy działający na rynku dystrybutor win może przeciwstawić się dyskontom poprzez właściwą selekcję butelek. Dobra cena, wyjątkowa jakość – wino z serii MUSISZ SPRÓBOWAĆ. Przy kwocie 27PLN na paragonie w pełni zasługuje na jakieś 85 punktów!