W prowadzeniu winiarskiego biznesu kluczem do sukcesu jak świat stary jest odpowiedni dobór oferty win, obejmujący właściwych producentów, regiony, cennik. Nie jest to zadanie łatwe, ale potrafi bywać niezwykle przyjemne – jak mieliśmy okazję przekonać się na wtorkowej degustacji w MineWine. Jak wytłumaczył Łukasz Wojciechowski – dyrektor sprzedaży poznańskiego importera – wszystko zaczyna się od zlokalizowania luki w selekcji. Następnie kontakt z producentem, zapytanie ofertowe, prośba o przesłanie próbek. W kolejnym kroku spotkaliśmy się aby przetestować 16 nowych butelek z Piemontu i Veneto, czyli włoską klasykę w najlepszym wydaniu. Skład zebrał się 11-osobowy, w większości związany bezpośrednio z MineWine, z dodatkiem 3 blogerów (Kuba, Mateusz i ja – też Kuba), z czego dwóch ostatnich na co dzień działa dla MarokoSklepu. Całe zdarzenie miało jeden główny cel – wybór nowych etykiet, które wkrótce pojawią się w ofercie salonów w poznańskiej Malcie i swarzędzkim ETC. A przy okazji nakręcili kolejny odcinek MineWineTV, w którym i ja uczestniczę! Ciężka praca z taką telewizją – tym bardziej podziwiam za zapał, chęci i nieustanny rozwój w dobrym kierunku!
Forma selekcjonowania win do oferty wymaga nieco innego podejścia od degustatora. W fajny sposób (dla niewtajemniczonych) temat ujął Kuba Jurkiewicz – sam po raz pierwszy uczestniczący w tego typu tastingu. Przede wszystkim nasz gust i upodobania schodzą nieco na bok. Szukamy win, które najbardziej spodobają się przeciętnemu odbiorcy na rynku poznańskim. Przyda się nuta słodyczy w tle, parkerowska beczka i garbnik oraz mocna budowa. I rzeczywiście, kilka takich egzemplarzy mieliśmy okazję wypróbować. Przy okazji dokonywaliśmy wyceny w ciemno – nie znając kwot zakupu. To o tyle istotne, że pozwala określić sprzedażowy potencjał wina w konkretnej kwocie na paragonie. Jeśli jedenaście osób ocenia wino na 120PLN, a będzie ono na półce kosztowało 70-80PLN to mamy sprzedażowy hit! I o to właśnie chodzi. Ja jednak napiszę kilka słów o tym, co w pełni subiektywnie mi smakowało najbardziej!
Do kieliszków trafił wyborny zestaw win od Cantina Zeni (Veneto), Collina Serragrilli oraz Elio Filipo (Piemont). Już pierwszy zawodnik zapowiadał wysoki poziom konkurencji. Proste jak budowa cepa Bardolino Viglealte 2010, pięknie owocowe, lekkie acz soczyste zauroczyło wszystkich do tego stopnia, iż MineWine prawdopodobnie wprowadzi je do sprzedaży (przy wstępnej cenie ok. 36PLN to naprawdę rozsądna pozycja). Zachwycił także alkoholowy mocarz – Cruino 2008, czyli „weroński supertoskan”. Pełny, jedwabisty, z wyraźną słodyczą, owocem i porządnym garbnikiem – etykieta „pod publiczkę”, ale ma prawo się podobać! Zawiodło jednak i Reccioto, i Ripasso, i Amarone, czyli cały zestaw włoskiej klasyki, na którą liczyliśmy najbardziej. Tym sposobem coś się spodobało, coś poszło w niepamięć. Większość oferty z Veneto na MineWinowskich półkach nie zmieni się, bo to, co oferowali do tej pory jest dużo ciekawsze niż produkty Cantina Zeni, ale mam nadzieję, że o Cruino i Bardolino poważnie pomyślą!
Przyszła też wielce oczekiwana chwila piemonckich uniesień. Elio Filippino bardzo szybko stał się moim numerem jeden całej degustacji (zresztą myślę, że to nie tylko moje odczucie). Dość ascetyczny, trudny styl, który sporo wymaga od winoluba. Trudno będzie Poznaniaków przekonać do najbardziej klasycznych pozycji w jego ofercie, ale wina tego poziomu chciałbym mieć zawsze pod ręką i na półkach własnego sklepu, jeśli takowy uda się kiedyś otworzyć! Świetnie wypadła Barbera d’Alba Vigna Veja 2006 oferująca najlepszy stosunek jakości do ceny podczas całej degustacji. Lekko utlenione, dojrzałe aromaty, z wyraźnym pomidorem i nutami beczkowymi, świetna i bardzo wyrazista budowa. Za 77,00PLN (prawdopodobna cena) będzie to zakup obowiązkowy! Zachwyciło również Barbaresco San Cristoforo 2008 swoją dojrzałością i klasyczną interpretacją tematu. Nie zawiodło też Barolo Castiglione Falletto 2007.
Collina Serragrilli zauroczyło zebranych przede wszystkim flagowym Barbaresco z 2008 roku. Butelka pełna suszu owocowego, dymu, tytoniu, kawowo-czekoladowej słodyczy i goryczy zarazem, z wyraźną nutą wanilii. Wydanie bardziej nowoczesne niż San Cristoforo, nieco łatwiejsze, przyjaźniejsze można by rzec dla polskiego rynku. Ale etykieta z pewnością na 90punktów! Odrobinę niedocenione (chyba) przeszło doskonałe Barolo, wykorzystujące swoją nazwą sprytną grę słów – La Tur 2006, pełne fiołków, pomarańczy i oliwy truflowej na długo zostanie w pamięci.
Moim faworytem pozostaje jednak Barba Cesco 2005 od Elio Filippino. Marketingowa gra słów w nazwie, Barbera d’Alba Superiore, 18-20 miesięcy w dębowych baryłkach. Zanim wino trafiło do kieliszków już było fascynująco. A później tylko lepiej – najpierw stajnia i zapachy dentystyczne w nosie, przechodzące powolutku w piernik z konfiturą, aż do zapachów suszu owocowego, później piżma i spoconej skóry. Soczyste, cieliste, zrównoważone, konsekwentne wino. Warte o wiele większej kwoty niż prawdopodobne 119PLN na paragonie!
Cóż moi drodzy – spodziewajcie się, że już niedługo będzie warto wybrać się do MineWine po nowe Włochy. Cieszy, nawet bardzo, że winiarski światek Poznania tak dobrze nam się rozwija!
Producenci:
Degustowałem na zaproszenie importera.