Za oknem minus 20 kilka stopni w skali Celsjusza. Idealne warunki, aby odpalić Porto, Maderę czy inne wzmacniane cuda. Dobry Single Malt też wydaje się niezłym rozwiązaniem dla ogrzania organizmu. Zawsze można przytulić się do kaloryfera, albo wydobyć z szafy najcieplejszy koc, barchanowe gacie i wełniane skarpety.
Ja mam dla Was nieco inną propozycję rozgrzewania się – małą wycieczkę do gorącego LIBANU! Po zachwytach nad Musarem i Massayą (nie tylko moich zresztą), przyszedł czas na najstarszą winnicę kraju (i największą zarazem, skupiającą podobno ok. 70% całego winnego biznesu Libanu) – CHATEAU KSARA. Legenda to może nieco za dużo, ale respekt przed tą butelką czułem spory, zgarniając ją z jednego z łódzkich sklepów (Winnice Świata). Cena na paragonie (112PLN) wskazywała, że powinno być ciekawie, ale jak to z winem bywa nie zawsze wysoka cena daje pełną satysfakcję.
Cóż zatem przyniosła nam degustacja flagowego produktu winnicy z rocznika 2002. Same cuda w kieliszku. Naprawdę!
CHATEAU KSARA 2002
Cabernet sauvignon(60%), merlot (30%), petit verdot (10%)
OKO: Wino nie jest w pełni klarowne; nie było filtrowane.
NOS: Średniej siły, elegancki, wysokiej jakości i kompleksowy. Aromaty od świeżego czerwonego owocu, przez susz kompotowy, przyprawy, dym, tytoń owocowy, po popiół z ledwie gaszonego ogniska, kawę i kakao. Boskie zmiany w czasie i niezwykły rozwój przy napowietrzaniu. Dekantacja konieczna – spożywać minimum po godzinie (nasze stało łącznie 3,5 i z każdym kieliszkiem pojawiały się nowe aspekty zapachowe i smakowe).
USTA: Budowa idealnie zrównoważona (pierwsze skrzypce gra żywa kwasowość i alkohol, drugie cukier i garbnik – ten ostatni już ułożony, choć nadal z werwem). Aromaty są bardzo zbliżone do odczuć z nosa, nieco bardziej intensywne, trudne do wyodrębnienia i doskonale zgrane. Jest dużo owocu, ale też suszu, dymu, lekkiej wędzonki, popiołu, gorzkiej czekolady. Wszystko jest eleganckie, ostrzejsze nuty są bardzo subtelne i pięknie wkomponowane w całość.
PODSUMOWANIE: Jedno z najlepszych win jakie trafiły do mojego kieliszka w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Cudowne, wspaniałe, warte dużo większych pieniędzy. Prawdziwe winiarskie święto, a to tylko jedna butelka. Jeśli będziecie mieli szansę, polecam zakup – i wypicie bez przechowywania. Zdaje się, że roczniki 2002 właśnie osiąga swój szczyt!
Jeśli miłość do wina objawia się w pełni w butelkach osobiście dla degustatora wyjątkowych, to ta etykieta uwiodła mnie i rozkochała do granic możliwości.