Nie ma wina bez jedzenia – proste, oczywiste, wręcz trywialne stwierdzenie. Czy na pewno? Niestety nie należymy do kraju o wielowiekowej tradycji winiarskiej, a co za tym idzie – umiejętności jego doboru nikt z nas nie wyssał z mlekiem matki. A sztuka to skomplikowana – wymaga sporej wiedzy i jeszcze większej praktyki. Ale nie o tym będziemy dziś mówić, choć zarys postu w tym temacie nabiera już kształtów. Póki co zajmiemy się pewną butelką od Mielżyńskiego, która bez dobrej kompozycji z potrawą jest co najmniej „trudna w piciu”. Za to we właściwym akompaniamencie potrafi nieźle się odwdzięczyć.
Typ: czerwone, wytrawne, krótko beczkowane
Producent: Castano
Rocznik: 2009
Szczep: Monastrell
Region: Yecla D.O., północna część Murcji
Kupione w: Mielżyńskim
Cena: 35 PLN
OKO: Ciemny kolor z jasnofioletowym rantem, łzy średniej gęstości. Co ciekawe producent chwali się brakiem filtracji, a winie nie ma ani śladu osadu. Nie wiem zatem jak doskonałe metody ściągania wina z nad osadu ma rodzina Castaño, że nie zostaje po nim nawet drobina, a wino jest całkowicie klarowne.
NOS: Pierwszy nos dość słaby, drugi średni do średniego+. Na dobrym poziomie, choć nie ma zachwytów – na początku kora drzewa, odrobina trocin, lakier do paznokci. Chwila czasu w kieliszku daje rozwój w kierunku dymu i lekkiej wędzonki, z dodatkiem papryki, pora i suszonej śliwki. Już na tym etapie widać, że może tu pomóc dekantacja. (Przyp. autora: po pół godzinie w karafce niewiele się zmieniło, po półtorej wino nawet nieco padło.)
USTA: Aromaty generalnie są zgodne z nosem (zarówno intensywnością jak i rodzajem). Tak samo wyraźnie czuć beczkę, która jest nieco przytłaczająca. Wino wydaje się lekko drewniane, cierpkie. Rządzi tutaj wyraźna kwasowość (choć nie jest ona świeża, a bardziej cierpka i nieco męcząca) oraz mocny alkohol. Garbnik średni, cukru w ogóle się nie doszukacie. Specyficzny finisz – z początku wyraźnie kwasowy przechodzi w posmak kawy i nieco drewnianą sztywność.
PODSUMOWANIE: Jest to niezłe wino o dość zdecydowanym charakterze. Sączę je przygotowując ten post i nie jest to butelka sprawiająca wielką przyjemność bez jedzenia. Było jednak dodatkiem do pikantnej pasty w sosie pomidorowym z dodatkiem ośmiorniczek, doprawionej szafranem, kolorowym pieprzem, papryką, świeżo mieloną solą morską. I trzeba przyznać, że w takim zestawieniu sprawdziło się świetnie, uzupełniając danie o bardziej kompleksowe nuty aromatycznie i jednocześnie przegryzając się przez różnorodne przyprawy. Pozytywny to aspekt, bo niewiele win w tym zakresie cenowym poradziłoby sobie w towarzystwie jedzenia tak intensywnego.
Tym razem bez wielkiego laudum dla Mielżyńskiego. Mamy dobre, gastronomiczne wino, którego zalet nie da się przecenić. Ale picie go bez dodatków jest męczące. Zatem do prostych dań z czerwonych mięs, pikantnych makaronów w sosach pomidorowych oraz aromatycznych, ostrych serów macie butelkę, która może sprawdzić się świetnie!
Witam,
a mnie to wino bardzo przypadło do gustu – pite raz w 1szym poznańskim tapas barze (nie mówię o tym na płycie Starego Rynku) a drugi raz w domu – przywiezione z podróży po północno-wschodnich regionach winiarskich Hiszpanii (prawie dotarliśmy do Yecla:) w obu przypadkach kontekst sytuacyjny sprawił, iż wino to dobrze się spisało także z Chorizo i średniej ostrości serami.
Z tego co pamiętam – tamto był rocznik 2008.
PolubieniePolubienie
Mi ono też pasuje – ale do jedzenia. W samodzielnym wydaniu szybko męczy – zwłaszcza alkoholem. Możliwe też, że roczniki sporo się różnią miedzy sobą, co wcale nie jest nietypowe dla Hiszpanii
PolubieniePolubienie