Ostatnim razem w La Rambli byliśmy bardzo dawno temu. Niestety, to miejsce często uciekało z naszych gastronomicznych przechadzek po poznańskim rynku i jego okolicach. A szkoda, bo jest warte regularnych odwiedzin! Na Wodną udało się jednak zawitać po kontrowersyjnym pobycie w Cafe Museum, o którym jeszcze będzie na blogu. Jednak dziś przedstawiam Wam ideał prostej restauracji z pasją, gdzie wino od zawsze gra pierwsze skrzypce! A to wszystko w Poznaniu – niczym perełka rodzimej sceny gastronomicznej.
Każdy z Was ma z pewnością taką knajpę, w której czuje się jak w domu i zapomina o całym świecie pozostawionym za progiem. Ja znalazłem kilka takich miejsc, a myślę że La Rambla dołączy do tego grona. W Poznaniu jest to jeszcze Piece of Cake i Cacao Republika, a wśród aspirantów nowa Weranda w Browarze, w Warszawie – Enoteka Polska. Trochę klasycznego drewna w połączeniu z nowoczesnością w środku, dobre jedzenie, kawa, wino. Niezwykli ludzie, pozytywna atmosfera, która przenika człowieka na wskroś. Wówczas czuję się jak u siebie. W La Rambli, bo o niej mamy mówić, panuje to nieprzyzwoicie cudowne poczucie lekkości bytu. Jest mnóstwo śmiechu, luzu i profesjonalizmu zarazem. Nie ma wpadek przy doborze czy serwisie wina. Jedzenie – choć proste – zawsze pyszne. To ten lokal kilka lat temu nauczył mnie jak jeść i przyrządzać krewetki – ba sprawił, że wręcz pokochałem ich smak. To tutaj spróbowałem pierwszego albariño, tak wspaniałego, że druga butelka już dość mocno zaszumiała nam w głowach. Wreszcie tu pierwszy raz starłem się z jamón serrano. A później niechcący przechadzałem się zawsze drugą stroną rynku, niby tak bliską, a odgrodzoną całą przepaścią knajp, barów, restauracji – zapraszających w swoje progi tak skutecznie, że aż do poprzedniego weekendu nie było mnie w La Rambli.
Dziś odwdzięczam się za te cudowne doznania z hiszpańską kuchnią i winem. Tym bardziej, że butelka spróbowana podczas ostatniej wizyty w La Rambli wprowadziła nas na wyżyny winiarskich rozkoszy. Onix Classico (Priorat za 45PLN!) jeszcze trafi na bloga, bo jego aksamitna struktura, boska owocowość i wyrazistość charakteru zasługują na kilka słów uznania. Natomiast czego poza świetnym winem możecie się spodziewać na miejscu – genialnej zupy andaluzyjskiej, świetnie przyrządzonych krewetek, prostych (ale zawsze świeżych) tapasów, doskonałych serów i wędlin. Zajrzyjcie tam przy najbliższej okazji – nie będziecie żałować.
Jeśli natomiast nie macie czasu/ochoty/zamiaru przesiadywania w knajpie, zawsze możecie skorzystać ze sklepu i zabrać jakąś fantastyczną, hiszpańską butelkę do domu. Po części import własny, ceny bardzo uczciwe – tego miejsca nie można nie polecać!
Wpadki się zdarzają niestety: http://czerwone-czy-biale.blogspot.com/2011/02/w-poznanskiej-la-rambli-nie-znaja-sie.html
Ale poza tą jedną sytuacją La Ramblę bardzo lubię. Właśnie tam kupiłem Onix Evolucio 2007 – piękne wino: http://czerwone-czy-biale.blogspot.com/2011/02/onix-evolucio-2007.html
PolubieniePolubienie
Jakubie drogi !
Jak długo masz zamiar wypominać nam tą pomyłkę ???, w końcu to już ponad rok.
A błędy zdarzają się najlepszym 🙂
PolubieniePolubienie
Wiem, wiem, dlatego piszę zawsze obok, że bardzo pomimo wpadki bardzo Was lubię i z chęcią do Was przychodzę, gdy tylko mam okazję 🙂
PolubieniePolubienie