Na ciepłe dni lubię pewien specyficzny rodzaj czerwonego wina, zwłaszcza do samodzielnego picia – młode, świeże trunki, produkowane bez użycia beczki lub z niedługim leżakowaniem. Garbnik powinien być miękki i niezbyt mocny, kwasowość dość wyraźna, owoc szczery i niczym nie przytłumiony.
Takie właśnie jest Poco a Poco, którego ostatnio próbowaliśmy na „ogródku” La Rambli. Siedząc przy Wodnej, jednej z uliczek odchodzących od Starego Rynku w Poznaniu, obserwując przechodniów, raczyliśmy się tym delikatnym winem. W aromatach głównie jogurt wiśniowy, trochę czereśni i jagód oraz nuta ostrzejszych przypraw. Odrobinkę grzał w gardziel alkohol, ale wystarczyłoby je schłodzić 2 stopnie mniej, aby uzyskać idealny efekt. To wino z pewnością pasuje do wczorajszego „lekkiego” zwycięstwa nad Irlandią (4:0!) i świetnie nada się do meczu Anglia vs. Hiszpania, jeśli takowy w ogóle nastąpi podczas EURO 2012! Niewymagający trunek do codziennego picia, wart ceny na paragonie.

Poco a Poco 2010
Castilla y Leon, tempranillo
@La Rambla
29pln na wynos, 10pln za kieliszek, 43pln butelka na miejscu
p.s. Fantastyczny bajer pojawia się na etykiecie tego wina – to słownik hiszpańsko-angielski, prezentujący kilka podstawowych zwrotów i idiomów. Przypuszczam, że dla „permanentnie relaksującej się przy winie południowej nacji”, to jedna z najlepszych metod nauki!