RIESLING – stary czy młody?

Kilka tygodni temu każdy fanatyk rieslinga z utęsknieniem ganiał do Mielżyńskiego, aby przywitać Theresę Breuer, a tym bardziej jej genialne wina. Bowiem ze słynnych posiadłości Weingut Georg Breuer, winomani najbardziej cenią parcelę Grand Cru Schlossberg. A pionowa degustacja roczników 2012 / 2009 / 2003 / 1996 / 1989 z tej pojedynczej winnicy nie może zostać pominięta.

Biegnę zatem i ja pełen nadziei na spotkanie rieslingowego absolutu. Rüdesheim Berg Schlossberg…

SophieLens_2014_03_28_20_50_49

2012 – skalisty, ostry, ziołowy, z początku też robiący wrażenie nieco szczupłego. Zdecydowanie potrzebuje czasu – względnie w karafce, ale jak pokazał dalszy ciąg degustacji, najlepiej w butelce

2009 – doskonały balans kwasowości ze słodyczą oraz nadzwyczajny pejzaż aromatyczny nadal młodego rieslinga.

2003 – wchodzimy w petrochemię i pierwsze nuty woskowe tego wieczoru, z doskonale utrzymaną nutą cytrynową i kwiatowymi niuansami. Doskonały moment na to wino. Kwasowość znów w idealnym balansie ze słodyczą, choć wino w całości arcywytrawne.

1996 (0,75L) – piękne, dojrzałe wino, o silnych nutach petrochemicznych, nafcianych, woskowych, dojrzałych (kandyzowanych wręcz owoców), z lekką kiszonką  w tle. Właściwie to jest arcydzieło rieslingowe.

1996 (3,0L = double magnum) – wielka butelka geniuszu. Ciekawiej rozwinięte, z większą ilością woskowych i miodowych aromatów, potężną dawką suszonych ziół i znów petrochemią i kandyzowanym owocem. Potężna, choć w pełni ułożona struktura. Żadnej nachalności. Pełna elegancja mimo ogromnej mocy aromatów. Nie do zapomnienia i nie do przecenienia. Większa butelka robi jednak różnicę w dojrzewaniu.

1989 – struktura nadal wspaniała. Sporo pojawia się tu jednak nut warzywno-kiszonych i przeleżałych ziół. Wino jest w dobrej formie, mimo swoich 25 lat, ale mam wrażenie, że już odrobinę po czasie.

20936_2012_02-breuer2

Tak to się właśnie robi. Jeśli nadal zastanawiacie się jakie wytrawne białe wina można leżakować latami – to jest najlepsza odpowiedź: riesling z topowej parceli. Ewentualnie burgund. Spotkanie z winami Breuera (kolejne zresztą) i z samą Theresą to jedna z ciekawszych degustacji tego roku. A w tym wszystkim bezpretensjonalne podejście samej producentki, pokazuje jak bardzo powinniśmy się cieszyć piciem wielkich win. Nie tylko zachwycać. Ale zwyczajnie mieć z tego frajdę. W trampkach piję Schlossberga. I się cieszę, a przy tym zachwycam.

Reklama