Archiwa kategorii: Gruzja

Polsko-gruziński mariaż z winem w tle

Wino i ser to zawsze dobre połączenie. Zwłaszcza gdy zestawiamy polskie sery zagrodowe z ciekawostkami winiarskimi rodem z Gruzji. Pod tym znakiem upłynęło niedawno spotkanie w podpoznańskim sklepie firmowym Domu Wina w Skórzewie.

Zestawienie serów produkowanych przez Frontierę z gruzińskimi winami było nie lada rarytasem. Młode, delikatne wytwory na bazie owczego mleka świetnie sprawdziły się z podstawową bielą w wytrawnej edycji – Georgian Valleys Tbilisi 2010. Wino nieco mnie uwiodło dość chłodnym doznaniem w nosie, nutą kamienności. Usta rześkie i owocowe o lekko kredowym posmaku. 100% lokalnego rkatsiteli. Generalnie przyzwoita butelka za rozsądne pieniądze (22,50pln).

Georgian Valleys Tibilvino 2010 to kolejna przyzwoita lokata kapitału (za kwotę jak powyżej). Lekkie wino, o wyraźnie owocowym charakterze. Nic wielkiego, ale pije się łatwo i przyjemnie opłukuje usta czerwonym i leśnym owocem. Nieźle ułożone, z przyjemną, choć trochę wycofaną kwasowością. Nawet dość długie.

W kolejce pojawiły się wina półsłodkie (czyli prawdziwa tradycja gruzińska) a razem z nimi ser pleśniowy typu blue. W pierwszym przypadku – Georgian Valleys  Alazani Valley – muszę przyznać, że Frontiera urzekła mnie bardziej niż wino. Niby dobre, słodycz zrównoważona kwasowością, ale… trochę brakło ciała i zbyt lekko spływało przez gardło. Nieco esencjonalne braki – odrobinę wiało nudą z kieliszka. Całość nadrobiła jednak półsłodka czerwień!

Georgian Valleys Kindzmarauli to już zupełnie inna klasa. W ustach mocne doznania owocowe od przejrzałych malin, aż po pestki wiśni i nuty herbaciano-syropowe. Wyrazista kwasowość, doskonale komponuje się ze słodyczą tego wina. Budowy dopełnia miękki garbnik. Świetnie ułożone, ciekawe aromatycznie i z charakterem – można śmiało powiedzieć, że to klasyka gruzińskiej półsłodyczy. A do kompletu twardy, dojrzewający ser, o pikantnym smaku i wyrazistym aromacie – dżersejan. Świetne zestawienie! A i z niebieskim pasowało rewelacyjnie.

Tak oto kolejne polskie sery znajdują sobie kompana winiarskiego z dalekiego kraju. Degustacja w Skórzewskim salonie Domu Wina była naprawdę interesującym tematem i mam nadzieję, że w Poznaniu coraz więcej takich wydarzeń będzie miało miejsce. Co cieszy mnie szczególnie to fakt, że poza winem promujemy też polskie produkty regionalne, z małych gospodarstw ekologicznych, gdzie ponad wszystkim stoi pasja i prawdziwy, szczodry smak!

Reklama

Zanim skończymy trzydziestkę!

Magiczna granica – tak można określić 30 złotych polskich, które przychodzi wydać nam na wino. 96% ilościowej sprzedaży w 2010 roku pochodziło właśnie z półki do trzech dych. W poprzednim 95%. O tą ogromną większość zaczynają poważnie walczyć nawet importerzy uważani za drogich i coraz częściej można zaobserwować w ich ofertach wina tanie, będące nie najgorszym zestawieniem ceny i jakości.

3 razy tak! W ten sposób mogę odpowiedzieć na ostatnią prośbę o recenzję ze strony Marty Kaszyńskiej z poznańskiego sklepu firmowego Domu Wina, znajdującego się w podpoznańskim Skórzewie. Otrzymałem 6 win, w 3 przypadkach było w porządku i warto sięgnąć po owe butelko jako codzienne trunki.

____________________________________________________________________________________________

O LES COSTES NOBLES TERRES COTES DU RHONE 2010 (24PLN) pisałem już tutaj – nie będę zatem powielał noty, tylko szybko przypomnę, że to soczyste, owocowe wino, nieco stłumione odczuciem słodszego (dojrzałego) owocu w aromatach i cukru resztkowego w smaku. Przystępne, łatwe i doskonałe na piknik/grilla. Za 24pln warto zabrać je w plener!

____________________________________________________________________________________________

Argentyński COLON CABERNET SAUVIGNON 2010 (20,80PLN) o dziwo jest zbliżony charakterem do poprzedniej butelki. Intensywnie owocowy (śliwka i owoce lasu), z wyraźnym odczuciem słodyczy (mimo, że wino jest wytrawne), z miękkim i lekkim garbnikiem. Niewiele ma wspólnego z typowym cabernetem – jest łatwiejszy i bardziej przystępny. Można je wypić do pizzy czy prostej pasty lub po prostu odpalić na tarasie. Nic wybitnego, ale za 20,80pln nie ma się do czego doczepić. Dużo gorzej prezentowała się biała wersja tego wina – zbyt słodka, landrynkowa i nieco szorstko-ostra (przez wyczuwalny alkohol). Obydwa egzemplarze wpadają w charakter półwytrawny, znajdą zatem swoich zwolenników.

____________________________________________________________________________________________

Bardzo pozytywnie zaskoczył mnie natomiast DON RAMON 2008 z Campo de Borja (28PLN). Ta apelacja wyrasta w moich oczach na przyszłą gwiazdę winiarstwa Hiszpanii – zwłaszcza przy analizowaniu jakości win w zestawieniu do ceny. Nie zdarzyło mi się póki co pić wina z owego DO, które mógłbym ocenić negatywnie. Prezentowany egzemplarz jest soczyście owocowy (z przewagą czerwonego owocu), a krótkie beczkowanie dodaje mu kompleksowości i nieźle układa strukturę. Jest dość modernistyczne w stylu, ale nie przesadzone. W ustach głównie owoc, ale i lekkie wrażenie wędzenia (odrobina nut dymnych i słonych). Do kompletu wyważona struktura z żywą kwasowością  oraz średnio wyczuwalną (i miękką zarazem) taniną. Uniwersalne i przyjemne w niezobowiązującym piciu.

____________________________________________________________________________________________

Średnio natomiast wypadł bułgarski TELISH 2008 CABERNET SAUVIGNON (OK.25PLN) – nie jest to złe wino, ale w ustach wydaje się nieco puste, a w budowie strasznie odstaje niezintegrowana kwasowość oraz ostry alkohol – to już dość poważne wady. Z kolei w gruzińskim TBILISI GEORGIAN VALLEYS 2009 (26pln) zabrakło typowego charakteru win z tego regionu –wyrazistości stylu. To po prostu poprawnie zrobiona butelka, lekka, trochę mdła i nudnawa. Nie rozczaruje, ale też nie zaskoczy w pozytywny sposób, bo niespecjalnie ma czym. Dom Wina stać na więcej.

Jak widać, nie trzeba biegać po marketach czy dyskontach, aby kupić tanie wino. W dodatku opatrzone będzie komentarzem, sugestią podania, propozycją łączenia z potrawami. Kupujcie zatem w sklepach specjalistycznych (taki mój mały apel) – tam częściej znajdziecie dobre wina, które też potrafią być tanie! A w Poznaniu takich miejsc nie brakuje!

Wszystkie wina otrzymałem do degustacji od przedstawiciela importera i dostępne są w sklepach firmowych Domu Wina

Zaczerwi(e)niliśmy się po gruzińsku!

Ostatnio powiedzieliśmy sobie kilka słów o białych winach z kwewri i nie tylko. Dzisiaj zatem czas zaczerwienić się po gruzińsku. Jaki był efekt degustacji na spotkaniu Klubu Sommeliera przekonacie się za chwilę.

Tymczasem nieco teoretycznego wstępu. Jak już mówiliśmy Gruzja znana jest raczej z win białych. Co do ich wytrawności – zdecydowanie najbardziej ceni się naturalnie powstające wina półsłodkie. Zdarzają się jednak ciekawe czerwone przypadki (również wytrawne). Wina powstające z lokalnych szczepów (głównie saperavi) oraz winifikowane w kwewri najpełniej oddają charakter tradycyjnych gruzińskich trunków. Samo saperawi uważane jest za najszlachetniejszą krajową odmianę, w dodatku jedną z najzdrowszych na świecie, ze względu na dużą zawartość polifenoli. Jeśli nie lubicie eksperymentów wystarczy nieco lepiej zapoznać się z tematyką gruzińskich produktów – bo i styl bordoski i z południa Francji można w niektórych butelkach odnaleźć.

A oto co nam udało się zdegustować:)

1. BINEKHI z Kachetii, szczepy: saperavi cabernet sauvignon, rocznik 2006

Pierwsze czerwone, którego próbowaliśmy – klarowne, o delikatnej, wiśniowej barwie. Aromaty i w nosie, i ustach konsekwentne – w jakości i sile. Można w nim odnaleźć lekką owocowość, aromaty śliwki, powideł porzeczkowych, nuty herbaciane, nieco ziemistości, odrobinę skórzanych akcentów w odległym tle. Ładnie się rozwijało i było dość złożone. Krągła budowa z odrobiną szorstkości – bardzo bordoskie w stylu, w aspekcie szukania gruzińskich nowych smaków – nudne. Szczerze wolę sprawić sobie butelkę z Francji niż taki niepewny eksperyment z nieprzewidywalnym efektem.

2. AMIRANI z Kachetii, 100% saperavi, rocznik 2006

Tłuste, wiśniowo-purpurowe w kolorze wino, o typowych aromatach czerwonych owoców, a także nutach słodyczy, pieprzu, lakieru do paznokci. Bardzo zrównoważone, atakujące z początku mocną taniną, którą uzupełnia kwasowość i alkohol. Indywidualne w stylu, ciekawe i warte spróbowania. W komplecie ma świetny stosunek jakości do ceny (ok. 35PLN). Warto też zostawić butelkę na jakiś czas – pięknie rozwija się III nos z aromatami słodkich owoców!

3. KWANCZKARA KIPIANI, z regionu Racha, szczep 100% aleksandrouli, rocznik 2007

W końcu przyszedł czas na słynne gruzińskie wino półsłodkie. Zachwyciło przede wszystkim intensywnymi słodkawymi zapachami, z aromatami pudełek po cygarach i owocowego tytoniu, fiołka, lekko zgniłego jabłka, z pietruszką w tle. W ustach było już mniej piękne – zrównoważone, subtelne wino, ale zabrakło indywidualizmu i przygasła intensywność aromatów. Nie było nawet cienia kontrowersji – mamy dobre wino i koniec tematu. W większym panelu degustacyjnym przemknęłoby zupełnie niezauważone. Można z niego skorzystać do naszych polskich potraw – pasztet z dziczyzny i oscypek z żurawiną będą się idealnie komponowały z tą butelką. Sery – śmierduchy też polecamJ

 

Podsumowując tą naszą Gruzję, trzeba przyznać, że wina robią tam ciekawe – choć nie wszystkie. Warto przy zakupie zapytać sprzedawcę co i jak, bo przypadkiem można nieźle popłynąć i zakupić butelkę, która ani trochę nie będzie przypominała wina, którego szukaliśmy. Jedno wiem na pewno – Gruzja jest warta odkrywania, ale trzeba mieć do niej dystans i niestety nastawić się także na strzały w buble! Nie może być zbyt pięknie.

GRUZJA w Klubie Sommeliera – wina białe!

Podczas ostatniego spotkania Klubu Sommeliera mieliśmy okazję zapoznać się z tematyką i zdegustować kilka gruzińskich butelek przygotowanych przez Jolę Kipek. Podsumowując panel, muszę przyznać, że Gruzja mnie zaskoczyła, nawet zszokowała w wielu momentach – raczej pozytywnie, choć wciąż mam mieszane uczucia. Nie do końca jest to styl jaki preferuję, ale obiektywnie były to dobre wina i niesamowite historie!

Do rzeczy zatem – w menu znalazły się 3 wina białe i 3 czerwone. Dziś słów kilka o tych pierwszych. Zresztą Gruzja szczególnie znana jest właśnie z pozycji białych i półsłodkich. O jej wyjątkowości jako producenta świadczy przede wszystkim niezwykła metoda winifikacji w kwewri, o której szerzej można poczytać na owinie.info.

1. Badagoni 2005, z regionu i apelacji Tsinandali w Kachetii, szczepy: rkatsiteli i mtswane

Wino ciekawe, o ciemnozłotej intensywnej barwie i zapachu dojrzałych, żółtych owoców, orzechów włoskich, miodu i karmelu. Pojawiają się także nuty kandyzowanych owoców tropikalnych czy pieczonego jabłka. Odnieśliśmy wrażenie, że było nieco już utlenione, ale nadal pijalne z niezłym skutkiem 🙂

W smaku okazało się konsekwentne i z dobrą budową. Średnią kwasowość łagodził dość ciepły, ale absolutnie nie dominujący alkohol. Trochę żywiczne, lekko wędzone, nieco szorstkie. Taki sobie wiejski, nieco prosty trunek, choć przyznać trzeba, że ciekawy!

2. Binekhi 2005, z regionu i apelacji Gurjaani w Kachetii, szczepy: rkatsiteli i mtswane

2005 rocznik a wino delikatnie słomkowe w barwie, z zielonymi refleksami, błyszczące. Silnie pachnące i bogate aromatycznie – buty rumowe i lodów typu malaga, przechodziły w dojrzałego ananasa, przejrzałego banana, w końcu otwierając zapachy suszonych owoców, kwiatów i cytrusów.

W ustach dobrze zrównoważone, konsekwentne z aromatami nosa, mimo wieku świeże, żywe i owocowe. Degustowane z 14-miesięcznym Cheddarem wypadło jeszcze lepiej niż samo! U mnie ma 85pkt

3. Kindzmarauli Marani 2005, z regionu Kachetia / winnica Kvareli szczepy: rkatsiteli, mtswane i hihvi

Najbardziej niezwykłe spośród degustowanych przez nas win! Produkowane w kwewri, co dało mu nadzwyczajne walory, niespotykane zwyczajowo wśród białych win. Ciemny złoto-miedziany kolor przypominający dobrego tokaja. W nosie z początku bardzo delikatne, zamknięte, rozwijało się po zamieszaniu. Zdekantowaliśmy i zaczęła się prawdziwa kanonada zapachów! Figa, daktyl, wędzona gruszka, gdzieś w tle delikatne nuty morskiej soli, koniaku, torfowej whiskey z Islay. Bajeczna sprawa!

W smaku nie zawodzi – aromaty są konsekwentne, nawet nieco bardziej wyczuwalne. Najlepiej smakowało (pachniało zresztą też) po przekroczeniu temperatury 16oC! Powyżej 20 nadal było dobrze! Było szorstkie, mocno cierpkie, przypominało czerwone, co należy prawdopodobnie uznać za typową cechę win z kwewri (wynik długiej maceracji i mniejszego stopnia łagodzenia smaku wina z czasem). Kwasowość obecna, na średnim poziomie uzupełniona rozgrzewającym alkoholem. Nieco ciężkawe. Finisz długi orzechowo-śmietanowy. W notatkach widnieje ocena 89 pkt z dopiskiem – ZA INDYWIDUALIZM. I niech tak zostanie

Ten pokaz slajdów wymaga włączonego JavaScript.

Wina gruzińskie potrafią szokować. Nie są to pozycje dla typowego, masowego konsumenta – zwłaszcza jeśli winifikacja odbywała się w kwewri. Jeśli jednak lubicie indywidualny charakter regionu, szczepu i niepowtarzalną duszę wina, to Gruzja jest pozycją obowiązkową. Możliwe, że w ogóle Wam nie zasmakuje – jak mówiłem wcześniej, sam nadal się waham czy degustowane trunki jestem gotów uznać za subiektywnie dobre. W każdym razie jestem pod wrażeniem i długo tej degustacji nie zapomnę.

A w kolejnym wpisie czekają na Was wina czerwone prosto z Gruzji! Kieliszki w dłoń!