Na MineWine Festiwal pojawiliśmy się tuż po rozpoczęciu – ok. 15.10. Niestety początki bywają trudne i tak było tym razem – znajomy z obsługi wręcz polecił nam przyjść za pół godzinki – wtedy wszystko miało już być dopięte na przysłowiowy ostatni guzik. Chętnie skorzystaliśmy z tej możliwości, udając się na mały obiad – i tu dał o sobie znać pierwszy, acz ogromny plus organizacji takiej imprezy w centrum handlowym – pod ręką były restauracje, sklepy i cała rozrywkowo- handlowa gama obiektów maltańskich. Nie zrażając się do sytuacji, wróciliśmy po 30 minutach i po okazaniu zaproszenia odebraliśmy kieliszki (za kaucją 20zł – świetny pomysł na uniknięcie strat w szkle!).
Degustację rozpoczęliśmy najbardziej klasycznie jak tylko można – od win francuskich. I to był dobry pomysł – wina na świetnym poziomie, ale raczej codzienne. Bardzo dobre, ale nie wybitne – idealna rozgrzewka. A całość uzupełniła przemiła Sylvaine, która powinna polskich kelnerów szkolić jak traktuje się gości!
Później przyszła kolej na Włochy i pierwsze rozczarowania. Ani Barolo, ani Barbaresco, ani Barbera. Dobre poprawne wina, ale nic poza tym. Żadnych fajerwerków, zachwytów. Jak na osławionych kuzynów noszących takowe oznaczenia na etykietach było wręcz płytko i mdło. Jednak to moja prywatna opinia, z którą każdy ma prawo się nie zgodzić. Całe szczęście Włosi mieli 2 inne stanowiska i tam odnaleźliśmy jeden z hitów festiwalu – marka LA RONCAIA i 2 (spośród 4 prezentowanych) arcydzieła winiarskie z regionalnego szczepu refosco – obecnego tylko w północnowłoskiej Wenecji Julijskiej. La Roncaia Refosco produkowana w 100% z tegoż szczepu okazała się wprost genialna, mocarna, dymna i owocowa zarazem. Piękna struktura, budowa i niesamowita konsekwencja! Brawa dla winnicy! Kolejnym diamentem włoskiej prezentacji stała się dla mnie La Roncaia Il Fusco – bardziej owocowa, ale również z II i III-rzędnymi aromatami. Była, rzekłbym bardziej medytacyjna, warta długiego odkrywania przy kominku z książką w ręku!
Czytaj dalej Mine Wine Malta Festival 2011 – czas na relację! Część I