Archiwa tagu: musujące

Bąbelkowe święta z Antech Limoux

Zaczynamy kilka propozycji świątecznych. Od dziś postaram się (w miarę możliwości czasowych) umieszczać codziennie krótkie recenzje win, które polecam na wigilijny stół. Zatem zaczynamy jak Pan Bóg Dionizos przykazał – na musująco!dDomaine ANTECH septembre 2011

BLANQUETTE DE LIMOUX TRADITION BRUT
typ: białe, musujące, wytrawne
producent: Antech Limoux
importer: Deliwina
cena: 59pln
POLECANE!

Dość młode i bardzo świeże wino musujące, pochodzące z południa Francji. Powstaje przy użyciu metody tradycyjnej (identycznie jak szampan), a tworzone jest przez rodzinę specjalizującą się w musiakach od 6 pokoleń! Wyraźne aromaty jabłek, gruszki, białej brzoskwini z odrobiną konwalii i skórki chleba w tle. W ustach mocno pieniste, bardzo rześkie. Doskonały aperitif i świetne odświeżenie. Do karpia, na rozpoczęcie wieczerzy wigilijnej, do zupy rybnej i pasztecików z grzybami – IDEALNIE!

deliwina_blanquette_sweet

BLANQUETTE DE LIMOUX MÉTHODE ANCESTRALE DOUX ET FRUITÉ
typ: białe, musujące, półsłodkie
producent: Antech Limoux
importer: Deliwina
cena: 66pln
BARDZO POLECANE!

Zupełnie odmienny charakter – naturalnie słodkie wino musujące, które powstaje poprzez zatrzymanie pierwszej fermentacji na poziomie 5% alkoholu. Następnie zachodzi druga fermentacja w butelce, która podbija alkohol do max. 7%, pozostawiając przy tym ok. 90 gram cukru na litr wina w całkowicie naturalny sposób. Jednocześnie słodycz nie dominuje w tej butelce – jest tu mnóstwo dojrzałych i kandyzowanych owoców, aromaty kwiatowe i miodowe, w końcu zapach i smak tarty owocowej. W tle można poszukać nawet karmelizowanych orzechów i migdałów oraz rodzynek. Słodycz nie jest przytłaczająca, ale wyjątkowo przyjemna. Zapewne szybko sięgnięcie po kolejny kieliszek! A co do wigilijnych rozkoszy – idealne do makowca , kutii i sernika. Dobrze pójdzie też z makiełkami, pierogami na słodko, a i ciekawie połączy się z tymi z kapustą i grzybami (nadając nowych nut aromatycznych) oraz z pasztetami.

Reklama

Zielono Mi!

W ostatnią środę spotkaliśmy się w doborowym gronie 14 osób, aby nieco pogadać i popróbować kilku Vinho Verde. Temat wybrała pogoda – w końcu trudno sobie wyobrazić lepsze wino na panującą upał! „Zielone” jest idealne na grilla i do ogródka – dlatego wykorzystaliśmy zaprzyjaźnione Piece of Cake, aby imprezę przygotować na tyłach lokalu Ani i Kuby. A miejsce to niezwykłe – nie dość, że wszystkie ciasta i potrawy powstają na bieżąco, na miejscu, to jeszcze robią najlepszą kawę w mieście, z dokładnością i powtarzalnością szwajcarskiego zegarka (espresso 5pln, doppio 7!). Uwielbiam! Zresztą Panini z własnego wypieku również, a nawet bardziej.

Ten pokaz slajdów wymaga włączonego JavaScript.

Tego dnia najważniejsze było jednak wino! Po raz pierwszy spotkaliśmy się w ramach Piece of Wine i mam nadzieję, że stanie się ono imprezą cykliczną. Na wstępie przygotowaliśmy kilka kieliszków wypełnionych skrojonymi cząstkami owoców, dzięki którym mogliśmy wyszczególnić zestaw aromatów typowych dla zielonych win (przede wszystkim jabłko, ananas, melon, banan, limonka). W międzyczasie trwało merytoryczne wprowadzenie w winiarstwo Portugalii, ze szczególnym uwzględnieniem DOC VINHO VERDE. Obejrzeliśmy mapy winiarskie i fizyczne, zaprezentowaliśmy podregiony i szczepy z jakich wino jest produkowane, przedstawiliśmy najlepiej pasujące do niego potrawy, a przede wszystkim wytłumaczyliśmy czym jest verde. I oto wino zielone – wcale nie jest zielone tylko młode, a kolor może mieć biały, różowy lub czerwony. Jest lekkie, owocowe i bardzo delikatnie musujące. Niestety nie znaleźliśmy ani jednej butelki czerwonego vinho verde, ale biele i róże trafiły nam się przednie! Zatem oto krótka lista tego, co piliśmy:

1. GAZELA VINHO VERDE
Producent: Sogrape Vinhos
Rocznik: 2011
Alkohol: 9%
Cena: 29 PLN, Kia Ora

Pierwsze wino wieczoru, mocno perliste, wręcz musujące i bardzo delikatne. 9% alkoholu, wyraźna świeżość i kwasowość oraz duża ilość cukru resztkowego. Właściwie półwytrawne w charakterze, ale doskonałe na tarasowe/ogródkowe picie w dzień gorącego lata. W dodatku to najbardziej rozpoznawalna marka vv na świecie!

2. ESTREIA VINHO VERDE ROSE
Producent: Adega Cooperativa de Ponte da Barca
Rocznik: 2011
Alkohol: 10%
Cena: 35 PLN (prawdopodobnie niedługo w Kia Ora)

Swego czasu polecane na Winicjatywie (podczas targów Eurogastro) – mocno owocowe, nawet lekko landrynkowe, lekkie i bardzo przyjemne wino. Na większości chyba nie zrobiło większego wrażenia, ale ja będę go bronił jako idealnego kompana wszelkich pikników i grillowania. Będzie niedługo znów dostępne w Kia Ora – cały pierwszy rzut został wyprzedany.

3. ESTREIA LOUREIRO GRANDE ESCOLHA
Producent: Adega Cooperativa de Ponte da Barca
Rocznik: 2011
Subregion: Lima
Szczep: loureiro
Alkohol: 11%
Cena: ? ok. 39pln (być może niedługo w Kia Ora)

Niby bardziej skomplikowane, niby ciekawsze. Podoba mi się to wino, ale nie powinno być droższe niż 29PLN. Aromaty trawiaste i agrestowe, spora świeżość, ale jakby większa kompleksowość i bardziej wyrazista struktura. To verde jest dojrzalsze i ciekawsze, ale nie do końca tego można po nim oczekiwać.

4. MOINHO VELHO VINHO VERDE
Producent: Adega Cooperativa Barcelos, Sodibaco
Rocznik: 2011
Szczep: loureiro
Alkohol: 10,5%
Cena: 25 PLN, Mine Wine

Ta butelka ledwo dotarła na naszą degustację, ale udało się – kilka godzin przed eventem paleta owego verde dotarła do MineWine w swarzędzkim ETC. I niezwykle mnie to cieszy, bo uważam je za wino wieczoru! Za 25 zł otrzymujemy vinho verde w najlepszym wydaniu – świeże, mocno perliste, mocno owocowe, ze sporym cukrem resztkowym, ale i ładnie zaznaczoną kwasowością. WARTO!

5. TERRAS DO COUCÃO GRANDE ESCOLHA
Producent: Herdade do Carvalhal
Rocznik: 2010
Szczep: Azal, 50% Arinto, 50%
Alkohol: 12,5%
Dojrzewanie: 4-6 miesięcy w inoxie

Najbardziej eleganckie i subtelne wino. Nie dostaniecie go póki co w Polsce, ale może niedługo się to zmieni. Pierwszy nos dość specyficzny i kontrowersyjny, ale z czasem robiło się ciekawiej. W ustach piękny balans z lekką dominacją kwasowości – przy tym głębia aromatów i przyjemny garbnik z werwem, choć lekko zaznaczony. Cukru właściwie nie ma w ogóle, alkohol mimo że mocny jak na verde, zupełnie niewyczuwalny. To po prostu doskonale zrobione białe wino, które nieco odbiega od tradycyjnego wymiaru „zielonych win”, ale warte jest spróbowania!

Myślę, że impreza wypadła bardzo dobrze. Przede wszystkim zrealizowaliśmy główny cel – rzetelnie przedstawiliśmy vinho verde i wybraliśmy te butelki, których warto szukać w Poznaniu! Przy okazji spotkaliśmy się w fantastycznym miejscu, jakim jest Piece of Cake, dobrze się bawiliśmy i mam nadzieję sporo z tego wydarzenia wynieśliśmy. Niedługo kolejne imprezy pod egidą Winnych Poznania, ale w przyszłym tygodniu musimy zrobić sobie wolne!

Świętujemy bąblami!

W miniony czwartek pojawił się mój pierwszy tekst na Winicjatywie. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to będzie początek felietonowego cyklu dotyczącego winiarskiego życia Poznania. W ramach świętowania otworzyliśmy zatem szampana (jak na takie wydarzenie przystoi), a pierwsza lampka wypita została oczywiście jako podziękowanie dla redaktorów W. za zaproszenie do współpracy.

Champagne Brut Rose Bissinger
typ: wytrawne, różowe, musujące, lekkie
region: Szampania, Francja
producent: Bissinger & Company
dostępność: Lidl
cena: 89,99PLN
OCENA: 87pkt

Jeśli mnie pamięć nie myli jest to najdroższe wino w historii polskiej oferty Lidla. Niezwykle lekkie i przyjemne. Pachnie truskawką i poziomkami, w ustach mocno się pieni i dokłada aromaty drożdżowe. Wyrazista kwasowość, w połączniu z silnym musowaniem, potęguje odczucie świeżości. Odrobinę za mocno wybijał się alkohol i to jedyny element, do którego można się przyczepić (choć i to na siłę, bo moja lepsza połowa stwierdziła, że nic takiego nie czuje). Podsumowując, mamy wino jakościowo zdecydowanie powyżej poziomu różowego Moeta, a cenowo jest o wiele niżej. Zatem warto sprawić sobie prezent na święta, bo będzie idealnym połączeniem z Wielkanocnymi (bardzo różnorodnymi) potrawami! A przy okazji polecany przez Michała Jancika. Cóż chcieć więcej.

Wino otrzymałem do degustacji od Lidla

[kawę] poproszę!

Są dwa istotne powody, aby znów zająć się tematem bąbelkowym. Po pierwsze primo, karnawał dobiega końca, a po drugie primo – ustaliliśmy menu na kolację weselną. Zatem otwieramy butelkę od poznańskiego importera, która de facto była podziękowaniem za udany, wspólny event w Galerii Sucholeskiej (wokół tematu moich win z Maroka). Póki co przenosimy się jednak do Hiszpanii, bo prezentowane bąble okazały się na tyle sympatyczne, że choć kilka zdań chcę o nich napisać.

Flor De Raïm Semi Seco to sprytna propozycja podstawowej cavy. Jej pierwsza wielka zaleta to wygląd butelki – czysty, elegancki, estetyczny. Etykieta, która zawsze dobrze się zaprezentuje! Co do samego wina natomiast:

OKO: Czysta, słomkowa, bardzo jasna barwa, z odcieniami zieleni. Bąble ładne, małe i gęste, długo się utrzymują.

NOS: Raczej delikatnej intensywności, do średniego. Zapachy bardzo świeże – limonka, papierówka, woda pomarańczowa, marakuja, woda cedrowa. W tle nutka skórki świeżo tostowanego chleba. Bez szaleństw, ale bardzo poprawnie.

USTA: Aromaty zbliżone do tych z nosa, choć ginie gdzieś posmak tostowy – jest bardzo rześko i owocowo (głównie papierówka i dojrzała brzoskwinia, może ananas). W budowie dominuje świeża i przyjemna kwasowość, za którą goni odczucie słodyczy (dosage był słuszny 😀 )

PODSUMOWANIE: Niegłupia butelka, uczciwa w swoim obliczu i za rozsądne pieniądze (39,00 PLN jeśli dobrze pamiętam). Nie zachwyca, ale też nikogo nie zawiedzie. W razie zapotrzebowania na dobre, acz podstawowe bąbelki śmiało można sięgać (choć osobiście polecam dołożyć dyszkę do Canals Nadal z MineWine).

OCENA: 80-82 pkt

Degustowałem butelkę otrzymaną od importera – KIA ORA.

Cava – bąbelkowa degustacja w Viñoli!

Tuż po kolejnej degustacji w poznańskiej Viñoli, w Spocie na Dolnej Wildzie, czas na szybkie sprawozdanie. Zatem zapraszam na spotkanie przy Cavie, która zasługuje na miano króla win musujących, jak niedawno mieliśmy okazję poczytać w Polityce. A jeśli macie ochotę zdegustować kilka butelek, to Viñola powinna być pozycją obowiązkową na liście sklepów.

W tej chwili do dwóch rzeczy mogę się przyznać – po pierwsze miałem nadzieję, że środek lata przyniesie właśnie degustację hiszpańskich win musujących. A po drugie – nie przepadam za bąbelkami w winie:) Ale trunków tak smacznych ja te próbowane dzisiaj – NIE ODMAWIAM!

Przejdźmy zatem do konkretów. Spot wizualnie i atmosferą bardzo sprzyja takim imprezom. Degustacja ponownie wypadła wyśmienicie! Pojawiło się więcej amatorów hiszpańskich win niż ostatnio, a mimo tego całość wydarzenia pozostała kameralna i intymna. Wspominałem już poprzednio, że nie ma nic doskonalszego niż prowadzenie degustacji win przez osobę, która pochodzi z regionu ich produkcji. I tym razem połączenie hiszpańskich butelek i opowieści rodowitego Hiszpana jest kupażem doskonałym! Jedyne co dziś nie dopisało to pogoda – lecz takowym czynnikiem – całkowicie niezależnym i losowym – nie możemy obciążać organizatorów:) Szkoda jednak, bo lampka cavy latem najlepiej smakuje na wolnym wybiegu:p A ogródek w Spocie jest przepiękny i warto z jego uroków korzystać!

Czas zaprezentować menu dzisiejszej degustacji:

1.      Maset del Lleo Blanco Vino de Aguja

Winnica: Maset del Lleo

Apelacja: D.O. Penedes

Szczepy: Macabeo, Parellada, Xarello

Cena: 33 PLN

Rozpoczęło się nieco niewinnie – nie od cavy, a wina które nazwałbym odpowiednikiem frizzante. Lekko musująca butelka z Penedes zaskoczyła kompleksowością i równowagą. Brakło mu nieco aromatów i głębi. Co by jednak nie powiedzieć to bardzo dobrze zrobiony produkt podstawowej półki. Nadaje się doskonale jako aperitif, gdyż nie atakuje przesadną kwasowością. Gdzieś dawało lekką nutkę goryczy, ale da się przeżyć. Idealne na lato – mocno schłodzone do ogródka, na piknik lub jako podwieczorek na tarasie!

2.      Vinya Escude Cava Brut Rosat Nature

Winnica: Vinya Escudé

Apelacja: D.O. Penedes

Szczep: 100% Pinot Noir

Cena: 45 PLN

Bardzo ciekawa (przynajmniej dla mnie) propozycja. Różowa cava, bez dodatku cukru. Bardzo świeża, aromatyczna, pachnąca truskawkowymi landrynkami, nieco słodkawa. W smaku wracają truskawki, pojawiają się owoce lasu. Lekkie wino, łatwe w piciu, o pięknym kolorze i zapachu oraz bardzo przyzwoite i eleganckie w smaku. Produkowane metodą tradycyjną – jak każda cava (patrz szampańską, tyle że nie w Szampanii).

3.      Vinya Escude Cava Brut

Winnica: Vinya Escudé

Apelacja: D.O. Penedes

Szczepy: Macabeo, Parellada, Xarello

Cena: 43 PLN

Poprawne wino, choć bez zachwytu. Nieco aromatów miodu i tostów, ale przeważały cytrusy i jabłko. Dość zrównoważone i przyjemne w piciu. Doskonała alternatywa dla najpopularniejszych szampanów.

4.      Maset del Lleo Cava Brut

Winnica: Maset del Lleo

Apelacja: D.O. Penedes

Szczepy: Macabeo, Parellada, Xarello

Cena: 42 PLN

To wino na całej degustacji najlepiej trafiało w mój gust – pełne, ambitne, aromatyczne, intensywne, doskonale zrównoważone. Przy tym świeże i kwasowe. Długie i eleganckie. Tak powinien smakować dobry trunek musujący! Dojrzewa w butelce przez 12 miesięcy.

5.      Vinya Escude Cava Brut Nature

Winnica: Vinya Escudé

Apelacja: D.O. Penedes

Szczepy: Macabeo, Parellada, Xarello

Cena: 45 PLN

Ta pozycja została natomiast uznana przez przybyłych najciekawszym winem wieczoru. I rzeczywiście owa cava bez dodatku cukru (w liquor de dosage) robiła wrażenie – zwłaszcza nutami migdałów, orzechów i świeżo pieczonego tosta! Zachowywała niezwykłą świeżość i lekkość picia mimo swojej wytrawności.

Zdjęcia butelek pobrane ze strony Vinoli

Jedno po degustacji w Viñoli rzec muszę – cava w pełni zasługuje na tytuł króla win musujących. Produkowana jest metodą tradycjonalną, dokładnie tak samo jak szampan. Powstaje zazwyczaj z lepszych winogron, z większą dbałością o jakość. Ekonomicznie wiąże się to z popytem i kontraktami na dostawy – nie ma tylu hiszpańskich producentów związanych długoterminowymi umowami, którzy musieliby jak szampańscy pobratymcy wyprodukować swoje tysiące hektolitrów choćby nie wiem co (sami Francuzi zwykli mówić o desperackim vin de merde, czyli z gówna🙂 choć dotyczyło to Beaujolais, to w tym wypadku jest podobnie). Miałem okazję degustować kilka bardzo komercyjnych szampanów (m.in. całą gamę Moeta na dwóch szkoleniach, Veuve Clicquot Ponsardin i inne produkty koncernu LVMH, poza tym Mumma i podstawowego Pol Rogera). Szczerze powiem (choć to moja opinia – całkowicie subiektywna) żaden z nich nie może się równać z dwiema ostatnimi butelkami dzisiejszej prezentacji cavy. Ogromne zapotrzebowanie i komercjalizm szampana sprawia, że najczęściej produkowany jest z surowca podłej jakości, skupowanego od każdego rolnika i ogrodnika, który w rejonie Szampanii uprawia jakąkolwiek winorośl. Mam nadzieję, że czasy owej bąbelkowej farsy dobiegają końca i wszyscy:

po pierwsze zaczniemy pić dobre wina musujące

– a po drugie przestaniemy przepłacać kilkukrotnie za każdą zakupioną butelkę osławionego Francuza.

Za jednego Moeta macie 3-4 butelki dużo lepszej cavy! Po bąbelki do HISZPANII!!