Kultowa winiarnia poznańska zmienia swoją lokalizację. Z tego powodu spotkaliśmy się, aby przetestować potencjał nowego miejsca. Encantado łączy się z Museum Cafe – większa przestrzeń, ciekawsza wizualnie, bardziej elegancki lokal, przenoszący w południowe klimaty zaraz po przekroczeniu progu. Po reinkarnacji Encantado robi świetne wrażenie. Niejeden Michał Anioł chciałby mieć taką pracownię!
Kiedy przekracza się próg masywnej bramy, wkraczamy w inny świat. Museum Cafe jest niczym średniowieczny przedsionek pałacowy. Oryginalny obelisk, wypożyczony z Muzeum Londyńskiego przykuwa wzrok, gdy tylko znajdziemy się w środku. Sama powierzchnia to patio Poznańskiego Muzeum Archeologicznego. Przeszklony dach uniezależnia lokal od warunków pogodowych, czego brakowało w jego funkcjonowaniu za czasów poprzedniego systemu. To miejsce zawsze było kultowe. Teraz nabiera swojego indywidualnego charakteru – śródziemnomorskie rozkosze w centrum Poznania. Wizyta w Museum Cafe i Encantado jet jak rejs na włoskie i hiszpańskie wyspy!
Całość dopełnia proste, ale smaczne menu, o smaku ziół i przypraw oraz zawsze świeżych aromatach. Feta zapiekana z pomidorami, bruschetta z oliwkami i prosciutto, buraki z ricottą. Dla wygłodzonych znajdą się polędwiczki wieprzowe czy tarta ze szpinakiem i polskim serem kozim.

Właśnie sery są tu najciekawszym elementem karty. Przede wszystkim polskie cuda zagrodowe od Marka Grądzkiego – kozie sery o niezwykłej intensywności i bogactwie smaku. A co najważniejsze – 2 z nich o nazwie „Encantado” zostały stworzone specjalnie na zamówienie Marka i Macieja. Sam pomysł jest wart pochwały, a produkty tym bardziej – dojrzewają w liściach winogron, z dodatkiem bazylii w jednym przypadku i papryki w drugim. Łagodniejsze niż to, co Marek robi standardowo, ale niezwykle aromatyczne i przyjemne.
Deskę uzupełnia absolutnie genialna oferta La Bottegi! To nowy sklep i jednocześnie hurtowy dystrybutor i importer włoskich produktów – zwłaszcza serów, wędlin, makaronów, oliw, kremów i octów balsamicznych. A to wszystko od małych producentów, działających lokalnie! Lepiej być nie może! Temat genialnego przedsięwzięcia Moniki i Alessandro podejmę jeszcze w osobnym poście.

Wróćmy jednak do Encantado – po reinkarnacji czekało nas przede wszystkim miłe spotkanie w gronie znajomych. W końcu 2,5 roku funkcjonowania lokalu na Szewskiej przyniosło wiernych fanów, wśród których byłem i ja, docierając do winiarni często i chętnie. Na sali nie zastałem zatem obcych twarzy, a wszyscy wydawali się oczekiwać zmian na lepsze. I trudno się z tym nie zgodzić.
Karta win nieco się rozbudowała. Oczywiście oferta z własnego importu, której trzon stanowią butelki niemieckie, nadal ma się świetnie. Pojawiło się kilka znanych już wcześniej etykiet od zaprzyjaźnionych importerów, a także nowości. Taki rodzaj współpracy z innymi dystrybutorami przyniósł obecność włoskiej klasyki w postaci Brunello di Montalcino, Veneto od genialnych braci Antolini, doskonałego wydania Chianti, solidnej reprezentacji Sycylii oraz chorwackich ciekawostek. W menu nadal znajdziemy też pozycje z Ribery del Duero od Bodegas Vitulia, a świętowanie uroczystości możemy kontynuować z dobrze znanym Perlweinem lub sięgnąć po nową Cavę Brut Nature. Jest w czym wybierać, a ceny są nadzwyczaj uczciwe. Wszystko za co uwielbialiśmy Encantado zostało przeniesione do nowej lokalizacji.

Już czekam na kolejne środowe degustacje, weekendowe koncerty przy muzyce i winie czy nasze winne wtorki. Spotkajmy się w nowym Encantado i zgodnie z nazwą miejsca – cieszmy się i bawmy!