Archiwa tagu: wina słodkie

RIFFEL – Hesja bez zobowiązań

Wakacyjne myśli uciekają gdzieś daleko za horyzont. Zarzućcie zatem plecaki i spakujcie Waszego ulubionego silvanera bądź rieslinga, bo dziś wycieczka będzie długa, na sam zachodni skrawek Hesji Nadreńskiej. Wybieramy się do sielskiego miasteczka Bingen-Büdesheim. W drzwiach wita nas przesympatyczne małżeństwo Państwa Riffel, a Ecovin obwieszcza wszystkim, że działamy w zgodzie z naturą. Carolin prowadzi nas na wewnętrzny taras, gdzie już czeka nasz stolik degustacyjny. Obok zasiada dwójka Węgrów. Już po chwili orientujemy się, że to ich dobrzy znajomi – mały importer z okolic Budapesztu. Czytaj dalej RIFFEL – Hesja bez zobowiązań

Reklama

Zaczerwi(e)niliśmy się po gruzińsku!

Ostatnio powiedzieliśmy sobie kilka słów o białych winach z kwewri i nie tylko. Dzisiaj zatem czas zaczerwienić się po gruzińsku. Jaki był efekt degustacji na spotkaniu Klubu Sommeliera przekonacie się za chwilę.

Tymczasem nieco teoretycznego wstępu. Jak już mówiliśmy Gruzja znana jest raczej z win białych. Co do ich wytrawności – zdecydowanie najbardziej ceni się naturalnie powstające wina półsłodkie. Zdarzają się jednak ciekawe czerwone przypadki (również wytrawne). Wina powstające z lokalnych szczepów (głównie saperavi) oraz winifikowane w kwewri najpełniej oddają charakter tradycyjnych gruzińskich trunków. Samo saperawi uważane jest za najszlachetniejszą krajową odmianę, w dodatku jedną z najzdrowszych na świecie, ze względu na dużą zawartość polifenoli. Jeśli nie lubicie eksperymentów wystarczy nieco lepiej zapoznać się z tematyką gruzińskich produktów – bo i styl bordoski i z południa Francji można w niektórych butelkach odnaleźć.

A oto co nam udało się zdegustować:)

1. BINEKHI z Kachetii, szczepy: saperavi cabernet sauvignon, rocznik 2006

Pierwsze czerwone, którego próbowaliśmy – klarowne, o delikatnej, wiśniowej barwie. Aromaty i w nosie, i ustach konsekwentne – w jakości i sile. Można w nim odnaleźć lekką owocowość, aromaty śliwki, powideł porzeczkowych, nuty herbaciane, nieco ziemistości, odrobinę skórzanych akcentów w odległym tle. Ładnie się rozwijało i było dość złożone. Krągła budowa z odrobiną szorstkości – bardzo bordoskie w stylu, w aspekcie szukania gruzińskich nowych smaków – nudne. Szczerze wolę sprawić sobie butelkę z Francji niż taki niepewny eksperyment z nieprzewidywalnym efektem.

2. AMIRANI z Kachetii, 100% saperavi, rocznik 2006

Tłuste, wiśniowo-purpurowe w kolorze wino, o typowych aromatach czerwonych owoców, a także nutach słodyczy, pieprzu, lakieru do paznokci. Bardzo zrównoważone, atakujące z początku mocną taniną, którą uzupełnia kwasowość i alkohol. Indywidualne w stylu, ciekawe i warte spróbowania. W komplecie ma świetny stosunek jakości do ceny (ok. 35PLN). Warto też zostawić butelkę na jakiś czas – pięknie rozwija się III nos z aromatami słodkich owoców!

3. KWANCZKARA KIPIANI, z regionu Racha, szczep 100% aleksandrouli, rocznik 2007

W końcu przyszedł czas na słynne gruzińskie wino półsłodkie. Zachwyciło przede wszystkim intensywnymi słodkawymi zapachami, z aromatami pudełek po cygarach i owocowego tytoniu, fiołka, lekko zgniłego jabłka, z pietruszką w tle. W ustach było już mniej piękne – zrównoważone, subtelne wino, ale zabrakło indywidualizmu i przygasła intensywność aromatów. Nie było nawet cienia kontrowersji – mamy dobre wino i koniec tematu. W większym panelu degustacyjnym przemknęłoby zupełnie niezauważone. Można z niego skorzystać do naszych polskich potraw – pasztet z dziczyzny i oscypek z żurawiną będą się idealnie komponowały z tą butelką. Sery – śmierduchy też polecamJ

 

Podsumowując tą naszą Gruzję, trzeba przyznać, że wina robią tam ciekawe – choć nie wszystkie. Warto przy zakupie zapytać sprzedawcę co i jak, bo przypadkiem można nieźle popłynąć i zakupić butelkę, która ani trochę nie będzie przypominała wina, którego szukaliśmy. Jedno wiem na pewno – Gruzja jest warta odkrywania, ale trzeba mieć do niej dystans i niestety nastawić się także na strzały w buble! Nie może być zbyt pięknie.

Moscatel de Setúbal 2005, czyli prawdziwy słodziak i to wzmocniony!

Słowem wstępu co następuje…

Wina słodkie bardzo często traktowane są jako produkt gorszej kategorii, nie mogący równać się z wytrawnymi kuzynami. Nic bardziej mylnego! Na początek musimy jednak rozgraniczyć wina naturalnie słodkie od dosładzanych. Te pierwsze uzyskuje się dzięki naturalnym cukrom resztkowym, pochodzącym bezpośrednio z winogron. Do tych drugich najzwyczajniej w świecie dodaje się cukier lub substancje słodzące, tworząc rodzaj lepkiej papki o posmaku wina.

 Moscatel, którym się dzisiaj zajmiemy to wino słodkie dzięki obecności cukrów resztkowych – co prawda powstaje ono na drodze przerwania fermentacji poprzez wzmocnienie wina (dodanie destylatu winnego, czyli wysokoprocentowego alkoholu, który zabija drożdże odpowiedzialne za proces fermentacji, w którym to cukier – właśnie przez drożdże – przetwarzany jest w alkohol). Zatem mamy do czynienia z winem białym, słodkim i wzmacnianym, które w dodatku spędza min. 3 lata w małych dębowych beczkach nim trafi na rynek. Zdarzają się także egzemplarze dojrzewające całe ćwierćwiecze. Przejdźmy jednak do testowanej przeze mnie butelki – dwukrotnie zresztą – na szkoleniu w Galicyjskiej Szkole Smaku i w domu tuż przed napisaniem tego tekstu.

Nazwa: Moscatel de Setúbal 2005

Producent: Bacalhôa

Apelacja: D.O. Colheita

Region: Płw. Setúbal

Szczep: muskat

Rocznik: 2005

Cena: 19,99 PLN (do 49 PLN)

Miejsce zakupu: Biedronka (19,99 PLN)

ANALIZA WZROKOWA

Kolor: intensywna, głęboka bursztynowo brązowa barwa

Łzy: gęste, oblepiające niemal kieliszek, tworzą na nim fakturę, wino wysoko ekstraktywne

ANALIZA ZAPACHOWA

Nos I: intrygujący, silnie wyczuwalny

Nos II: intensywny, do bardzo mocnego, rozwijający się

Czytaj dalej Moscatel de Setúbal 2005, czyli prawdziwy słodziak i to wzmocniony!