Archiwa tagu: wydarzenie

Zestaw Kibica na dziś, czyli Krysia Ronaldo vs Podolski Sp. z o.o.

Szykuje nam się wieczór pasjonującego futbolu, ale zagrają dziś dwie potęgi winiarskie! Portugalia vs Niemcy – ten mecz można śmiało spędzić przy bardzo dobrym winie. Zatem proponuję na Holandię z Danią zaopatrzyć się w ciekawe piwa regionalne, a wieczorem przejść na Dionizję!

Na początek verde contra szare! Najpierw najlepsze „zielone wino” jakie znalazłem w tym roku w Poznaniu – MOINHO VELHO VINHO VERDE 2011 (25pln, @MineWine) od Adega Cooperativa Barcelos, Sodibaco. Świeże, mocno perliste, kwasowe, ale i z wyraźnym cukrem resztkowym, lekkie, z pięknym, świeżym aromatem limonki i białej brzoskwini.

SPÄTBURGUNDER BLANC DE NOIR 2010 WEINGUT GRAF UND SOHN (35pln, @Encantado) to z kolei propozycja-ciekawostka od Bodegi Encantado – wino wyglądające jak białe, robione z czerwonych owoców, a klasyfikowane formalnie jako różowe(?). Ów szarak, dość intensywny w nosie (z agrestem i poziomką na czele), w ustach jest równie ciekawy – z świeżą kwasowością i delikatnie zaznaczonym garbnikiem. Aromaty jabłkowe, przeplatają się z maliną i poziomką. Świeżo i przyjemnie – idealne na początek!

Ryzykowny rajd skrzydłem – niepróbowane jeszcze LYSIAS TINTO 2007 od Herdade do Carvalhal z Alentejo. Cena nieznana, a wino w Polsce jeszcze nie jest dostępne. Do piłkarskich emocji – wprost ideał. Zobaczymy jak się sprawdzi – może to portugalski czarny koń!

Kolejną bramkę strzela ABADIM DAO RESERVA 2006 (59pln, @Centrum Wina), moim zdaniem wino wieczoru III Festiwalu Wina w Poznaniu, zwłaszcza w promocyjnej cenie 41pln! Dojrzałe, ciężkie, świetnie zrównoważone (dobra kwasowość, odrobinę podbite cukrem resztkowym, nieco szorstki i mocny garbnik). Męski trunek, bardziej pasujący do twardej niemieckiej gry siłowej niż portugalskiej finezji! Stara szkoła w najlepszym wydaniu!

Na koniec słodka propozycja: cudowna Ortega Beerenauslese 2011 GRAF & SOHN (79pln, @Encantado) – słodkie, bardzo ekstraktywne i niezwykle skoncentrowane wino dobrze zrównoważone kwasowością (aromaty miodowe, akacjowe, lipowe, czarnego bzu, orzechów włoskich, bardzo dojrzałego ananasa, brzoskwini w syropie). Ewentualnie można zajrzeć po coś tańszego do Rudiego Fautha, np. FAUTH UDENHEIMER GOLDBERG GEWURZTRAMINER SPATLESE 2007 (42pln, @MineWine). To wino jest jak stały fragment gry – zawsze wzbudza emocje!

Nie będę ukrywał – dziś kibicuję winiarsko Portugalii, a piłkarsko Niemcom! ZOBACZYMY 🙂

Reklama

TASTE THE DIVERSITY – słoweński szturm na Warszawę

Dzięki uprzejmości Maroko Sklepu w miniony poniedziałek miałem okazję odwiedzić hotel Regency Hyatt w Warszawie, gdzie pod hasłem TASTE THE DIVERSITY odbywała się prezentacja win słoweńskich. Trzeba przyznać, że wydarzenie istotne dla rynku winiarskiego w Polsce, bo butelki te są niemal niedostępne w naszym kraju.

Ten pokaz slajdów wymaga włączonego JavaScript.


wszystkie zdjęcia są własnością marki Maroko Sklep, autor Mikołaj Zimowski

Na wystawę przybyło 26 producentów, reprezentujących wszystkie regiony winiarskie kraju (przy czym tylko 4 winiarzy ma swoich importerów na terenie naszego kraju). Muszę przyznać, że była to moja pierwsza konfrontacja z winami słoweńskimi, dlatego przygotowanie postu wymagało nieco lektury oraz pracy u źródeł. Ciekawie było jednak po degustacji zasiąść do publikacji najróżniejszego rodzaju i dowiedzieć się pewnych szczegółów, o których nie udało się porozmawiać na miejscu. Zatem zaczynamy, a w ramach wprowadzenia – słów kilka o SŁOWENII jako producencie win!

Zacznijmy od tego, że kraj dzieli się na dwa obszary winiarskie (wschodni i zachodni), z których zostały wyznaczone 3 regiony główne i łącznie 9 podregionów. Szczerze – nawet po degustacji nie wiem, które należy ocenić jako najlepsze i nie będę próbował takich ewaluacji dokonywać. Prawo winiarskie młode – wprowadzone w obecnej formie w 2006 roku. Ale z kwiatków, okazów i innych spraw nietypowych – endemika dla zwolenników (czyli i dla mnie) JEST – głównie w postaci białej Rebuli i Raniny! Nietypowy styl produkcji – JEST (większość białych win poddawana jest maceracji i dojrzewa w dużych beczkach drewnianych, najczęściej używanych już wcześniej. Zdarza się także wykorzystanie gruzińskich amfor – kwewri, które pozwalają na bardzo długą macerację i osiągnięcie niezwykłego stylu win. Czerwone z kolei albo są bardzo lekkie i świeże, albo bardzo beczkowe, często przytłumione całkowicie dębem). Indywidualizm butelek z małych winnic – JEST. Stosunek produkcji też ciekawy – 70% to wina białe! Reszta zostaje dla czerwonych, a różowe to jakiś minimalny odsetek. Można tu doszukiwać się wzorców z południowych Niemiec i Austrii. Czy słusznie – nie wiem, bo przecież kraj o zdecydowanie korzystniejszym klimacie dla czerwonych butelek. Rozumiem jedno – większość winiarzy to małe, rodzinne firmy, a to niejako wyjaśnia fenomen białych trunków – w końcu łatwiej zrobić pijalną biel niż znośną czerwień. W długim okresie czasu nie jest to słuszne założenie, zwłaszcza w ichnim klimacie, ale to już nie moja sprawa, ani też moc decyzyjna. Jednak dobrą winnicę słoweńską we własnych rękach wykorzystałbym na ciemne trunki z pinot noir, refosco i caberneta, bo jak pokazała degustacja, można je zrobić świetnie.

Zaczęliśmy od kilku ciekawostek i pierwszej polemiki wokół samej produkcji. Teraz przejdźmy do kilku wytwórców i butelek, które zwróciły moją uwagę. Przygodę ze Słowenią zaczęliśmy od pierwszego stanowiska – winnicy Jakončič. Było proste Chardonnay, którego 15% dojrzewało w beczce. Niezła budowa i lekkość, ale nic poza tym. Później autochtoniczny szczep – Rebula. Śmierdział, bo inaczej nie da się tego określić. Gdybym dostał to wino w restauracji, poprosiłbym o drugą butelkę, bo uznałbym je za zepsute. Najciekawsze z tego zestawu było wino musujące Carolina Sparkling Brut Nature. Zachwytów jednak brak.

Skoro musujące okazało się najciekawsze ze wszystkich win pierwszego stanowiska, udaliśmy się do winnicy Istenič, gdzie owe wina królowały – jako jedyne produkowane w winnicy. Najbardziej zaskakującym okazało się DESIREE – słodkie (dosładzane) wino produkowane metodą sztuczną (charmant), bomba aromatyczna – pachnące mirabelkami i białymi brzoskwiniami, podobno najlepiej sprzedający się produkt winnicy. Bez szału, ale ciekawe, lekkie, proste i smaczne – świetny kompot na lato po dodaniu mięty i 3 kostek lodu. DEFEKT – cena! Dla importera 5 euro za butelkę, czyli na sklepowej półce pewnie ok. 60PLN, w krakowskiej restauracji jakieś 100PLN, a w poznańskiej 140PLN. Szczerze to Gran Cinzano Sweet Rose smakuje równie dobrze (choć truskawkowo), a kosztuje złotych +/- 30. Ciekawe zatem, ale bez szans rynkowych. Przepiękny był Prestige Brut, produkowany metodą tradycyjną blanc de blanc (100% Chardonnay). Mocno tostowy, zachowujący lekką owocowość, bardzo wytrawny. Ale znów pozycja, która zabija ceną (ponad 12 euro). Za jego równowartość możemy zakupić niezłego szampana i naprawdę wybitną cavę. Choć mam nadzieję, że znajdzie swoich amatorów.

Mieliśmy okazję zapoznać się z winami marki Pullus, produkowanymi przez winnicę Ptujska klet z najdłuższymi tradycjami na terenie Słowenii – początki produkcji sięgały średniowiecza (przynajmniej tak twierdził przedstawiciel – bardzo sympatyczny Vinko Mandl). Tutaj szczególną uwagę zwróciły 2 wina – Pullus Sauvignon G 2010, bardzo charakterny w budowie, a świeży, mineralny i czysty w aromatach! Do kompletu niezwykłe słodkie wino Pullus G Cuvee Sweet 2009. Kupaż 20% Muscata, 40% Chardonnay z późnych zbiorów i kolejnych 40% Rieslinga Rynskiego również z późnych zbiorów (typu beerenauslese). Świetna struktura, bogate aromaty, długi potencjał przechowywania, ciekawa historia i nietypowe zestawienie szczepów.

Przyzwoicie wypadła prezentacja win Radgonske Gorice. Przewaga win musujących, ale i coś ciekawego wśród białych butelek można było znaleźć. Radgonska Ranina 2011, czyli kolejny szczep endemiczny, dający w tym wypadku dość proste, owocowe wino, ale dobrze zbalansowane i przyjemne w piciu. Typowy Sauvignon Blanc 2010, ale również miły w ustach (choć robił wrażenie mało wytrawnego 🙂 ) Ciekawostką w tym wypadku był półsłodki Traminer 2010, którego etykieta nie zmieniła się od 70 lat i jest jednym z najlepiej rozpoznawanych win całej Słowenii. Ciekawe czy w Polsce uda im się wypracować taką pozycję marki?

Gdzieś w międzyczasie trafiliśmy do winnicy Zajc. Największy niewypał nie tylko tej degustacji, ale w ogóle ze znanych mi win. Puste, nudne, mdłe i bez smaku (zarówno białe, różowe jak i czerwone). W nosie jeszcze dało się przeżyć, ale dalej istna katastrofa. Dostałem jakąś małą buteleczkę różowego do domu. Rozlaliśmy po kieliszku, no i drugie podejście skończyło się w zlewie. Szkoda bo marka ciekawa, etykieta prześwietna, logo i nazwa chwytliwe. A wina nie da się pić.

Rewelacyjną przygodę ze słoweńskim Sauvignon Blanc zaserwował nam właściciel winnicy HIŠA JOANNES PROTNER (zresztą był to sam Pan Protner). Niesamowita pasja, prześwietne (luźne i spontaniczne) podejście do tematu wina i degustacja pionowa roczników 2007, 2008, 2009 i 2010. Każde wino w nieco odmiennym stylu – najstarsze mocno wytrawne i mineralne, najlepsze ze wszystkich (ale jak sam właściciel mówił trudne w sprzedaży). Roczniki 2009 i 2010 dużo bardziej owocowe z większą ilością cukru rezydualnego. Przyzwoite butelki, tyle że wybitnie drogie. Ale winiarz konkretny, więc i rabat pewnie jakiś rozsądny można ponegocjować.

Najciekawsze czerwone wino (choć było też cudowne refosco z 2003 od VINAKRAS) zaprezentowano nam w winnicy BLAŽIČ Rdeče 2002, wyraźnie beczkowe, ale zachowujące dojrzałą owocowość, tanincze, z wyraźną kwasowością, ciężkie, o mocnym charakterze. Równie zaskakujące było Blaž belo z 2006 rocznika – białe wino poddawane 7 dniowej maceracji, które później trafia do dużych beczek. Bardzo specyficzne smakowo, wykazujące charakter czerwonego wina, dość mocno garbnikowe, nadzwyczaj wytrawne i trudne. W niczym nie przypomina nowoświatowych beczkowanych chardonnay. Nie ma tostowości, masła i posmaków waniliowych. Tutaj odnajdziemy nieokrzesany drewniano-ziemisty posmak, aromat silnie orzechowy, lekką goryczkę, nutę leśnego podszycia. Mam wrażenie, że byłoby genialne do kapusty z grzybami. Osobiście nie jestem zwolennikiem takiego typu białych butelek, ale bardzo doceniam umiejętność zrobienia ich we właściwy sposób – a w tym egzemplarzu możemy wręcz mówić o perfekcji.

Na koniec zostawiamy to co najlepsze. Winnica MAROF i 15,5% Sauvignon Blanc z serii BREG, który mnie powalił na kolana. Do kompletu Chardonnay 15 procentowe o aromatach ogórków i kiszonej kapusty na dzień dobry!. Obydwa z 2009 rocznika. Niezwykłe wina, które zapamiętam na długo. Jeśli chcecie wiedzieć czym moja ekscytacja jest spowodowana, to musicie sami tych butelek spróbować, bo trudno je opisać.

Do winnicy PRINČIČ przyciągnął nas sam właściciel (Tomaž) i kartka wprost pokazująca w jakim celu przybył do Warszawy – „I need wine importer” napisane ręcznie, na białym papierze, obłożone korkami po otwartych butelkach. Wina miał niezłe, ale te 4 magiczne słowa są w tej chwili istotniejsze. W pełni oddają sens całej degustacji. Nikt nie przyjechał do naszego kraju, tak od sobie pozwiedzać i się pokazać. Każdy producent potrzebuje przynajmniej jednej dużej firmy, która zechce z nim kooperować w zakresie importu i dystrybucji win. Pasja i chęć przedstawienia swoich produktów to jedno, ale bez pieniędzy winnica funkcjonować nie może. Po całej imprezie mam wrażenie, że jest to rozpaczliwe wołanie o zakupienie butelek w absurdalnie wysokich cenach po to, żeby oni dalej mogli swoje winka robić i dobrze z tego interesu żyć. Podstawowe butelki białych win reprezentują poziom półki cenowej ok. 1 euro z Hiszpanii, czy 1,50 euro z Francji. 300-400% wyższa cena produktów ze Słowenii to ogromna dysproporcja – przepaść, którą trudno będzie przeskoczyć. I jakże przypomina to nasze rodzime, polskie podejście do sprzedaży wina. Niestety prawda jest okrutna – butelki są warte uwagi i godne polecenia, ale po odjęciu od każdej przynajmniej 3 euro w zakupie hurtowym!

Podsumowując , największa pochwała należy się organizatorom – doskonała lokalizacja w centrum Warszawy, prestiżowy hotel, ekskluzywność całego eventu, doskonała obsługa (przy każdym stoisku woda i błyskawicznie wymieniane spluwaczki). Zdecydowanie za mało światła, więc nie dało się ocenić koloru win – ale powiedzmy, że da się ten defekt przeżyć. Może ta patetyczność była trochę zbyt sztuczna i powodowała nadmierną pompatyczność całego wydarzenia (tym bardziej, że przybyli producenci, to często prości rolnicy-winiarze i można było odnieść wrażenie, iż czują się nieswojo). Ściąganie tabu z wina i prezentowanie go jako trunku codziennego nie udało się. Acz butelek za takie kwoty nikt nie będzie kupował do zwykłego obiadu jak Kropli Beskidu. A szkoda… Ale za ogólną organizację WIELKIE BRAWA!

GRUZJA zawitała do Klubu Sommeliera!

Spotkanie Klubu Sommeliera w Krakowie już za nami. Oby takich okazji do wspólnego degustowania, wymiany poglądów i zdobywania winiarskiej wiedzy było jak najwięcej! No i będzie – kolejne prawdopodobnie 3 września, tym razem o Sardynii we Wrocławiu.

Tematyka win gruzińskich okazuje się niezwykle inspirująca i niecodzienna. Wielowiekowa technika produkcji w specjalnych amforach – kwevri – które to zakopuje się w ziemi, tak aby w ogóle z niej nie wystawały. W tych ogromnych (od 400 do 3tys. litrów pojemności) glinianych naczyniach odbywa się cały proces fermentacji, maceracji i dojrzewania wina (tradycyjnie min. 2-3lata, ale może dochodzić nawet do 20). Metoda jest droga, a mimo tego gruzińskie wina można nabyć w rozsądnych cenach. Są nietypowe jak i sam proces produkcji – mają prawo budzić kontrowersje. Można zostać przez nie oczarowanym, można je z pewnością znienawidzić nawet po pierwszym łyku. Eksponują swój niezwykły styl i oddają charakter regionu, którego nie znajdziemy wśród zachodnioeuropejskich, ani żadnych innych producentów! Czy Wam się winna Gruzja spodoba powinniście ocenić sami. Ja mam mieszane uczucia – były i butelki pozytywnie zaskakujące, i takie, które niczym nie zachwyciły. Nie ma się co dziwić – nie każde gruzińskie wino pochodzi z kwevri i nie każde odkrywa nowe doznania degustacyjne! Masowa produkcja jest całkiem standardowa – tanki ze stali, beczki i takie tam inne znane gadżety. Rozczarowuje najbardziej jedno – słaba jakość prawie wszystkich korków w degustowanych przez nas winach. No cóż – nie można mieć wszystkiego, a dzięki temu jest też jakoś tak?? – CIEKAWIEJ? W gruzińskiej Dionizji nigdy nie wiesz co dostaniesz. Trochę to fajne, trochę nie;p

Egzotyczna kraina dzięki swej indywidualności rośnie w siłę i zdobywa popularność na światowych salonach winiarskich – nie bez znaczenia jest tutaj rosyjskie embargo na gruzińskie towary. Po utracie konsumenta ponad 90% dotychczasowej produkcji , zmuszeni do poszukiwania nowych rynków zbytu, Gruzini podbijają Europę. Historia piękna, a tak wyróżniające się trunki z mało znanych zakątków winiarskiego świata zawsze będę ciepło witał w moim kieliszku! Nawet jeśli nie wszystkie mi smakują, to chce je degustować! Co by nie było, to przygoda z Gruzją wspaniała!

Obiecywałem także recenzję z wizyty w Wine Garage i próbkę ich organicznych win oraz przekąsek. Niestety zostaliśmy niemile rozczarowani kartką na drzwiach wejściowych o wcześniejszym zamknięciu lokalu w sobotnie popołudnie – zamiast standardowej 20.00 w piwnicy echo już od 16.00. Szkoda!

Póki co prezentuję listę degustowanych win, a już w krótce dwie recenzje – białych i czerwonych oddzielnie!

WINA BIAŁE:

Badagoni 2005, z regionu Tsinandali, szczepy: rkatsiteli i mtswane

Binekhi 2005, z regionu Gurjaani, szczepy: rkatsiteli i mtswane

Kindzmarauli Marani 2005, z regionu Kachetia / winnica Kvareli szczepy: rkatsiteli, mtswane i hihvi

WINA CZERWONE:

Binekhi 2006, z regionu Kachetia, szczepy: saperavi i cabernet sauvignon

Amirani 2006, z regionu Kachetia, szczepy: 100% saperavi

Kvanchkara 2007 (półsłodkie), z regionu Kipiani, szczep: aleksandrouli

Sprawozdanie ze spotkania znajdziecie także na owinie.info. Wkrótce ma się tam pojawić artykuł dokładniej opisujący tajniki produkcji gruzińskiego wina z kwevri! Dam znać na Facebooku jak tylko będzie opublikowany!:)

VINEXPO BORDEAUX 2011 – fotorelacja!!

Dzisiaj dzielę się z Wami szczególnym materiałem – zdjęcia z media corner największej winiarskiej imprezy targowej na świecie – VINEXPO 2011 prosto z francuskiego BORDEAUX!

Jak wiadomo targi dobiegają końca, warto więc zobaczyć, co działo się podczas tego święta przemysłu winiarskiego! Zapraszam serdecznie i miłego oglądania

Ten pokaz slajdów wymaga włączonego JavaScript.

oryginały znajdziecie tu

Sound of Wine u Mielżyńskiego

miejsce zdarzenia: WINE BAR MIELŻYŃSKI

data: 28 maja 2011, sobota

rodzaj: degustacja (Toskania) + koncert

Impreza z cyklu Sound of Wine w Wine Bar Mielżyński bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Więcej osób niż się spodziewałem wewnątrz osiedlowego pasażu hotelowego, 5 dobrze wyselekcjonowanych dostawców win toskańskich, ciekawa oprawa i niesamowita sprawność obsługi.

Czytaj dalej Sound of Wine u Mielżyńskiego

Już w piątek – MineWine MALTA FESTIVAL 2011

Poznańskie Centrum Handlowe Malta będzie od piątku gościć festiwal win MineWine. Leitmotiv całego przedsięwzięcia to wina europejskie – Stary Świat i w nowej, i w tradycyjnej formie! Festiwal będzie podróżą przez 7 krajów, 41 regionów, 24 markowe winnice i da możliwość zdegustowania ponad 100 win! Zatem w piątek od 15:00 widzimy się na poznańskiej Malcie! Do zobaczenia!