W cieniu legendy

Mierzenie się z winami biodynamicznymi zawsze sprawiało mi pewien kłopot. Pierwotne założenie, że winiarzowi, który nie dodaje nic sztucznego do swoich butelek z marszu należy się większy szacunek i uznanie, z czasem okazuje się totalną brednią. Biodynamika przyprawiła mi gębę po raz kolejny za sprawą ostatniej butelki od Meyera (Riesling Nature 2010) – winem, które z typowym rieslingiem alzackim nie ma nawet promila wspólnych wartości. Choć nigdy nie skreślę producentów win naturalnych, jednak najbardziej doceniam tych, którzy trzymają pewne granice smakowej tradycji szczepu i regionu. Meyer do nich nie należy.

Trzecia butelka (tego jakże uznanego i niezwykłego producenta), która smakuje i pachnie identycznie – papierówką, podgniłym jabłkiem, miodem gryczanym i koniakiem w finiszu. Struktura przy tym jest dobra, kwasowość zachowana, garbnik przyjemnie ściąga. A jednak, zupełnie nie to chcę czuć z kieliszka zwyczajowo świeżego, ultra wytrawnego i aromatycznego rieslinga. Tutaj mamy wino z kuriozalną dawką aromatów redukcyjnych, nutami słodyczy przeplatanymi goryczką i łagodnym kwaskiem, z miedzianą barwą, totalnie mętne w kieliszku. I nawet moda na owego bełta mnie nie przekona. Za pierwszym razem Meyer jest zaskakujący, oryginalny, intrygujący i wart poznania. Z każdą kolejną flaszką staje się kapryśną błahostką, która nudzi i szybko zniechęca do siebie. Wiem, że nie tylko mnie. Polecam spróbować – ale wyłącznie raz, może dwa.

NATURE RIESLING 2010
typ: białe, wytrawne, dojrzałe (redukcyjne), średnio ciężkie
region: Alzacja, Francja
producent: Julien Meyer
szczep: 100% riesling
rocznik: 2010
cena: 45 PLN
importer: Enoteka Polska
wina próbowałem w gronie znajomych, zakup nie był mój.

Pinot Gris było pełniejsze i ciekawsze – spróbujcie, bo to akurat warte jest zabawy.

5 myśli w temacie “W cieniu legendy”

  1. To wino po prostu mu nie wyszło, czego sam nie krył zresztą, mówiąc „każdemu coś się nie udaje”. Jeśli się zresztą nie mylę to nie w każdym roczniku Meyer butelkuje Rieslinga mieszanego z różnych winnic i może w sumie robi to wbrew sobie.
    A swoją drogą facet coraz bardziej odlatuje, w 2008 jeszcze się w miarę trzymał smaków zrozumiałych dla mas, a teraz mam odczucia podobne do Twoich. Pozdro!

    Polubienie

    1. Świetne jest to, że robi coś swojego, zgodnie z własnymi przekonaniami. Pewien też jestem, że garstkę zapaleńców znajdzie na te trunki. Pierwsze starcie z butelką od niego jest zresztą arcyciekawe. Ale na dłuższą metę, to spora przesada.

      Co nie zmienia faktu, że tych smaków nigdy nie zapomnę, a nazwiska Meyer tym bardziej 🙂

      Polubienie

  2. Mam podobne odczucia. Wina Juliena Meyera są raczej dla koneserów, którzy cenią bardziej oryginalność doznań niż klasyczne smaki. Jeżeli ktoś poszukuje klasycznego Rieslinga to z oferty Enoteki polecam np. Riesling 100 Hugel 2011 od Wittmanna (cena 39,75 zł za wino od czołowego niemieckiego producenta).

    Polubienie

    1. To prawda – ten Riesling to prześwietna i bardzo klasyczna etykieta. Meyer jest genialnym doznaniem, ale jak dla mnie – tylko na raz. Choć myślę, że znajdzie swoje grono fanatyków i dobrze 🙂

      Polubienie

Możliwość komentowania jest wyłączona.