Archiwa kategorii: owoce morza

VARIDOR. Najlepszy WARIANT

Zmiany. Bywają dobre, zaplanowane, bądź wyczekiwane. Są i takie, które dzieją się samoczynnie, a nasza wola nie ma z nimi wiele wspólnego. Zastanawialiście się kiedyś jak zmienia się wino. Czy to są zmiany dobre? Wbrew pozorom nie jest to banalne pytanie. Sommelierzy czy degustatorzy często starają się przewidzieć przemiany, jakie będą zachodziły w winie, dookreślić kiedy pojawi się najlpeszy moment jego picia. Próbujemy symulować i ubrać w słowa winną metamorfozę, jaka będzie zachodziła w kieliszku, w butelce, karafce. W ciągu miesięcy czy lat. Taka zabawa w winnego totolotka!

Wino lubi nas zaskoczyć i pokazać zupełnie inne oblicze, niż to projektowane kubkami smakowymi i doświadczeniem butelek z poprzednich lat. I jaka potrafi to być przyjemność!

Po 2 latach zapomnienia otworzyłem ostatnio butelkę Carl Loewen Varidor Riesling 2016. Wina, które ujęło mnie swoją świeżością, kwasową szpicą, zadziornością, która balansowała już na granicy bezczelności. Kiedy próbowaliśmy tego wina w pierwszej połowie 2017 roku z całą stanowczością powiedziałem, że nie jest to riesling dla polskiego konsumenta. Był zbyt ostry.

Jakież było moje zdziwienie, kiedy tydzień temu z kielisza buchnęło delikatnym aromatem nafty, pod którym skryte były dojrzałe owoce tropikalne, pieczone jabłka i brzoskiwniowa konfitura! Finisz długi, soczysty, owocowy. A do tego mineralno-słone tło. Poezja i dojrzałość, której spodziewałbym się za 2-3 lata. I to wszystko w Polsce za ok. 60zł! Chwyćcie tą butelką z dobrą rybą z pieca lub grillowanymi owocami morza. A ja osobiście nie obraziłbym się tutaj za dobry ramen!!!

Czytaj dalej VARIDOR. Najlepszy WARIANT

Reklama

FOOD & WINE PAIRING #1

Pomysł, który zrodził się solidny rok temu wreszcie wchodzi w fazę realizacji. Najpierw brakowało czasu, później odpowiedniej osoby, która zajmie się częścią gastronomiczną. Wreszcie powstała koncepcja i plan, a po długich bojach wspólnie z Tomkiem Borkiewiczem z Butem w Kisiel prezentuję konsolidację działań naszych blogów w formie wspólnego łączenia wina z potrawami.

Zaczynamy daniem, które jest lekkim wspomnieniem minionych wakacji. To rzecz niezwykle prosta, ale zarazem całkiem efektowna. Połączenie chrupiących, młodych liści szpinaku z orzeźwiająca pomarańczą i lekko słonymi krewetkami w sosie pomarańczowo – miodowym. Sam opis brzmi smakowicie , a przygotowanie nie zajmuje zbyt wiele czasu, więc możecie stworzyć tę sałatkę zarówno na większe przyjęcie, jak i na skromną kolację w rodzinnym gronie. Chcecie wiedzieć dokładnie jak przyrządzić sałatkę i co Wam będzie do niej potrzebne – zajrzyjcie do Tomka.

P1070074s

Ta wakacyjna sałatka wbrew pozorom nie należy do najłatwiejszych w parowaniu z winem. O ile krewetki i szpinak w połączeniu z oliwą, w sposób jednoznaczny kierują nas na tor białych trunków, o tyle pojawiają się dwa komponenty, które będą stanowiły istotę doboru wina. Mamy zatem miód i sok z dwóch cytrusów, w tym stosunkowo słodki – pomarańczowy. Tym samym wino, którego będziemy szukać, powinno cechować się zarówno wysoką kwasowością (aby przełamać oliwę i odświeżyć całość) jak i słodkawymi niuansami, bądź wręcz pozostawionym cukrem resztkowym, aby mogło współgrać z lekką słodyczą potrawy. Jeśli sięgniecie po wino zbyt wytrawne, zginie pod naporem aromatów sałatki i będzie wydawało się kwaśno-gorzkie. Przyjemność z picia raczej żadna. Logicznym wyborem będzie sięgnięcie po nowoświatowe sauvignon blanc – najlepiej w klasycznym, nowozelandzkim stylu, gdzie rześka kwasowość przeplata się z cukierkową słodyczą. Dobrze sprawdzi się także viognier (czy to z południa Francji czy kierunków zza oceanu) – dzięki swojej eksplozji nut dojrzałych owoców egzotycznych nie zostanie stłamszony miodem, a jego zwyczajowo mocna struktura (wsparta na dobrej kwasowości) wspaniale poradzi sobie z resztą dodatków. Świetnym rozwiązaniem będą rieslingi w klasycznym stylu mozelskim czy nadreńskim – z pozostawionym cukrem resztkowym, a jednocześnie z bardzo wysoką kwasowością. I osobiście ostatnie połączenie uważam za najlepsze, zwłaszcza w zestawieniu z dwoma winami – Gunderloch Redstone Riesling 2012 (Rheinhessen, import Wina Szlachetne, cena 39pln) oraz Steinmühle Riesling Classic 2012 (Rheinhessen, FOODWINE – od listopada, cena 35pln). Doskonale sprawdzi się też Kim Crawford Sauvignon Blanc 2012 (Centrum Wina, cena 69,90pln)

REDSTONE RIESLING 2012
Wina Szlachetne
39,00pln

Gunderloch-Red-Stone-Riesling-2011
Typowy Riesling z Hesji Nadreńskiej, zwinifikowany na półwytrawnie, ale ze mocną dawką świeżej i przyjemnej kwasowości. W aromatach kwiaty i cytrusy, przeplatane ze słodkawymi, białymi owocami. W ustach kwasowość złamana słodyczą – jest mięciutko, pije się przyjemnie, ale jednocześnie wino jest bardzo aromatyczne. Warta uwagi butelka.

STEINMÜHLE RIESLING CLASSIC 2012
Foodwine (od listopada)
34,00pln

mywineportal.com-Steinmühle-Riesling-CLASSIC-2011
Jak sama nazwa wskazuje – klasyka Hesji Nadreńskiej, ale z nieco mniejszą ilością cukru, a odrobinę wyższą kwasowością. Królują cytrusy i nuty gruszkowo-jabłkowe, z lekki tłem czarnego bzu. W ustach dobrze zespolony cukier z kwasowością, wino wydaje się niemal wytrawne. Szkolny przykład na wysokim poziomie!

KIM CRAWFORD SAUVIGNON BLANC 2012
Centrum Wina
69,90pln

kimcrawford_2010-sauvblanc
Tym razem klasyka sauvignon blanc z Nowej Zelandii. Jeden z bardziej znanych i utytułowanych producentów w swojej bardzo dobrej interpretacji sauvignon blanc. Mocno zmiękczony cukrem resztkowym (choć nominalnie wytrawny), ma bardzo świeżą i wysoką kwasowość oraz niezrównane nuty agrestowo-cytrusowe. Do kompletu spora dawka słodkiej, cukierkowej wręcz limonki. Prawdziwa bomba aromatyczna w nosie i ustach. Długie i niezwykle przyjemne. Liczne medale i oceny powyżej 90 punktów wcale nie dziwią.


Pełen opis dania – TUTAJ

RIFFEL – Hesja bez zobowiązań

Wakacyjne myśli uciekają gdzieś daleko za horyzont. Zarzućcie zatem plecaki i spakujcie Waszego ulubionego silvanera bądź rieslinga, bo dziś wycieczka będzie długa, na sam zachodni skrawek Hesji Nadreńskiej. Wybieramy się do sielskiego miasteczka Bingen-Büdesheim. W drzwiach wita nas przesympatyczne małżeństwo Państwa Riffel, a Ecovin obwieszcza wszystkim, że działamy w zgodzie z naturą. Carolin prowadzi nas na wewnętrzny taras, gdzie już czeka nasz stolik degustacyjny. Obok zasiada dwójka Węgrów. Już po chwili orientujemy się, że to ich dobrzy znajomi – mały importer z okolic Budapesztu. Czytaj dalej RIFFEL – Hesja bez zobowiązań

PO FRANCJI PODRÓŻE BIEDROŃSKIE #1

Po wylaniu większości win z oferty włoskiej Biedronki, gorzej już być nie mogło. Francja w dyskoncie niczym Was nie zauroczy, ale da się kupić coś pijalnego za naprawdę nieduże pieniądze. Zaczynamy dzisiaj francuską bielą.

biedronka-lot

Biedronka, jak to zwykle bywa, kupuje wina po omacku, nie mając pojęcia co, jak, po co, od kogo, za ile i dlaczego. O całkowitym idiotyzmie „kupca u władzy” świadczy chociażby odrzucenie oferty na Le Rouge 20 (od genialnego Virigile’a Joly). Jedno z najlepszych win w historii dyskontu tym razem nie trafiło na półki, głównie dlatego, że się etykieta komuś tam nie spodobała. Cóż – głupota nie boli, mam nadzieję, że Le Rouge 20 pojawi się w innej sieci handlowej. Kibicuję całym sercem, a winomanom pozostaje opcja na podstawową etykietę Jolych z własnych winnic (obecnie w Enotece Polskiej w W-wie, w przyszłości również w FOODWINE w Poznaniu). A pracownik za zakupy wina odpowiedzialny jest do wymiany.

Natomiast wracając do oferty – dziś 2 białe wina, które w swoich cenach przepłyną Wam przez gardło bez zgagi, ale i bez specjalnego entuzjazmu.

sauvignon

Le Bel Olivier Colombard Sauvignon 2012 (12,99pln) jest świeże, stosunkowo soczyste, cytrusowo-jabłkowe, z dość wysoką kwasowością, ale i wyczuwalnym cukrem. Nic wielkiego, ale schłodzone świetnie zastąpi sok, nada się na plażę, grilla czy tarasową imprezę do późnych godzin nocnych. Proste, tanie, przyjemne, ale mało aromatyczne jak na Gaskonię. Koniec.

sylvaner
© Winicjatywa

Arthur Weysbeck Alsace Sylvaner 2012 (19,99pln) jak na Alzację cena wydaje się okazyjna, ale to tylko pozorne złudzenie. Wino jest stosunkowo nijakie w nosie, mało intensywne, może odrobinę kwiatowe. W ustach dominuje cytryna i niedojrzałe jabłko z gruszką. Mocno wytrawne, świeże, o wysokiej kwasowości. Pić się da, choć dobrego sylvanera to nawet nie przypomina. Osobiście wolę pozycję poprzednią.

A czerwienie już niedługo. Keep updated.

p.s. Czytając inne opinie o tych winach, mam wrażenie, że znów różnice pomiędzy konkretnymi egzemplarzami są spore… Solidną relację o tej ofercie znajdziecie oczywiście na Winicjatywie.

Wina otrzymałem od importera – Jeronimo Martins Polska

2012 GUNDERLOCH RIESLING TROCKEN

Przypięto mu etykietę „podstawowe”. To bazowy riesling w 100% produkowany z własnych gron przez Agnes i Fritza Hasselbach. W rzeczywistości przerasta o klasę niejedno village, a nawet erste lage. To solidne wino, z intensywnym nosem, lekko oleiste, z kwasowością wyczuwalną już w nosie, ale jednocześnie ładnie zaokrągloną w ustach. W zapachu jest tu mnóstwo cytrusów, ale i brzoskwini, niedojrzałego ananasa, marakui. W smaku pojawiają się nuty skaliste, cytrus równie potężny, jest wyraźna skórka pomarańczowa i grejpfrutowa, a w końcówce wyraźna ziołowość (choć nie nadmiernie intensywna). W tym wszystkim odnajdziemy jakiś niuans cukru resztkowego, choć wino jest arcywytrawne.  Cóż – po wczorajszej porażce z Laroche Chablis 2011 (płytkie, mdłe, nudne, z wycofaną kwasowością – dążącą wręcz do stylu off-dry), ten uczciwie zrobiony riesling jest prawdziwym ukojeniem mojego podniebienia. Poniżej 50pln to właściwie zakup obowiązkowy. Więcej o winach Gunderloch znajdziecie tutaj i na Winicjatywie.

Gunderloch-Riesling-Trocken

Gunderloch Riesling Trocken 2012
region: Hesja Nadreńska, Niemcy
typ: białe, wytrawne, młode
szczep: riesling 100%
cena: ok. 46-49pln
dostępność: wkrótce… (szukajcie w FOODWINE, Winach Szlachetnych i dobrych sklepach z winami w W-wie i Krakowie).
OCENA: 4/5 SOW 4,0

wino z własnego zakupu w winnicy

FÜRST RIESLING PUR MINERAL 2012

DE-RI-0009-11p

Opowieść będzie krótka – to jeden z najlepszych rieslingów [w klasyfikacji poniżej Erste Lage = Premier Cru] jakie piłem, nie tylko podczas naszej niemieckiej wyprawy, ale w całym moim życiu. Czysty, chłodny, wręcz skalisty, o aromatach górskiego potoku i tatrzańskiej jaskini, czyli nutach mokrego wapienia (POWAŻNIE!). W tle delikatnie i nieśmiało majaczą cytrusy i biała brzoskwinia. W ustach jest przeszywający, tnie po zębach i języku niczym żyletka. Znów ta niezwykła czystość i bardzo wysoka kwasowość. Dalej wapień, żelazo i granit skropione cytryną. W tle ponownie błąka się niewyraźny grejpfrut i dojrzały ananas, obleczone w pomarańczową skórkę. W bardzo długim finiszu pojawia się nuta ziołowa. Jest jeszcze młody i nie pokazuje pełni swoich możliwości, ale już ociera się o doskonałość. Mineralny – I TO JESZCZE JAK. A to tylko podstawowy riesling z ręki Paula i Sebastiana Fürstów!

To wino jest dokładnie takim, jakie Paul chce je zrobić. Podkreślał, że nie lubi nadmiernej tłustości i owocu w winie, a żeby osiągnąć mineralność najważniejsza jest ciężka praca w winnicy, niskie plony i odpowiednia gleba. On to wszystko ma. Wino jest świetne.

DSC_0213

Weingut Rudolf Fürst Riesling Pur Mineral 2012
region: Frankonia, Niemcy
dojrzewanie: wyłącznie stal
typ: młode, białe, bardzo wytrawne
potencjał dojrzewania: kilka lat
cena: ok. 70 pln (średnio na świecie, w Polsce niedostępny) za młode roczniki, w Niemczech ok. 11-15 euro. Starsze (2006-2007) często przekraczają w USA 100 pln
OCENA: 90+/100  

Wina próbowałem w winnicy, dzięki uprzejmości właściciela i winemakera – Paula Fürsta oraz po powrocie do Polski. Ostatnia butelka czeka na przyjaciół. Do Niemiec podróżowałem dzięki uprzejmości polskiego importera – Wina Szlachetne. Video relację z naszej podróży znajdziecie tutaj.