Archiwa tagu: Chateauneuf-du-Pape

Poważne zaczerwienienie #1

Wczoraj był dość niezwykły dzień, w którym nie brakowało wrażeń. Najpierw w strugach deszczu znajomi zabrali  nas nad jezioro, gdzie pod przyniesioną plandeką urządziliśmy sobie piknik. Całe szczęście pogoda poprawiła się po jakiejś godzinie i można było opuścić schron i rozpocząć bardziej typowe plażowanie. Równie ciekawe przeżycia zapewnił MineWine wieczorową porą, podczas degustacji kilku poważnych czerwonych etykiet z selekcji importera.

Ten pokaz slajdów wymaga włączonego JavaScript.

Na przepłukanie kubków smakowych Mariusz (prowadzący) przygotował doskonałego szampana Lenoble Premier Cru  Blanc de Noirs 2006. Mimo iż wino białe, to w 100% wyprodukowane z czerwonych gron pinot noir, zatem można wliczyć je w zestaw wieczoru. W nosie dojrzałe, z niuansami orzeszków solonych, skalistości, i z dodatkiem kolendry. W ustach doszła jeszcze nuta białej brzoskwini i skarmelizowanego jabłka. Piękny początek wieczoru, z szampanem dość ciężkim i bardzo wyrafinowanym. 91pkt!

Sięgając po szynkę parmeńską, próbowaliśmy połączyć ją z burgundem. Chateau de Monthelie Premier Cru 2007 (139pln) urzekło pięknym kolorem i bardzo klasycznym wyrazem – lekko pikantne i owocowe zarazem w nosie jak i ustach, z wycofaną w tło odrobiną acetonu i wiejskiego obejścia. Wyrafinowane, nie chciało się zbyt szybko otworzyć. Wino doskonałe i może zestawienie z szynką parmeńską nie było idealne (faktycznie klasyczny zestaw z przybeczkowanym sangiovese sprawdza się lepiej), ale wydobyło kilka ciekawych walorów aromatycznych. Natomiast do kaczki po Wielkopolsku będzie to kompan wprost genialny! Punktowo 89-90 oczek, ale podobno zyskał z dłuższym napowietrzeniem.

Susana Balbo Cabernet Sauvignon 2008 (89pln) już czekała w kolejce. Mały wyskok do Argentyny wniósł do kieliszków dym, pieczone owoce, konfiturę śliwkową, sporo kawy i czekolady w końcówce, a także kołaczący gdzieś w tle zapaszek kiszonej kapusty. Zatem idealnie nie tylko do steka, ale i bigosu na dziczyźnie. Nie do końca jest to mój styl, ale trzeba przyznać, iż to Mendoza w najlepszym wydaniu! Z pewnością nie jest to nowo światowy potwór. Wino na mocne 90pkt.

Równie ekspresyjny okazał się malbec Nosotros 2008 (459pln) od Domino del Plata, który na listę degustacyjną trafił dość niezapowiedzianie. Najpierw otworzył się nieco szpitalnym zapachem i jodyną, aby po chwili pokazać prawdziwą bombonierkę z likierami wszelakimi i nieziemską gamę smażonych owoców. Dalej nieco dymu i grillowanego mięsiwa. Wino ciężkie, mocno taniczne, aż nazbyt ekstraktywne, prawdziwa bomba aromatów. Ten styl trzeba lubić, ale nawet wśród osób za nim nieprzepadających (patrzcie ja osobiście) wzbudza respekt. Zamysłem autorów jest zrobienie najlepszego wina Argentyny. Czy się udało? – mam wątpliwości, ale niżej niż na 93pkt nie sposób je ocenić.

Jednym z hitów wieczoru był Clos Saint Jean Chateauneuf-du-Pape 2008. Pikantno-owocowy, z dodatkiem lawendy i wyrazistą konfiturą malinową z pieprzem. Mocny garbnik, spory alkohol, równoważąca wszystko kwasowość i lekkie posmaki palone w ustach (kawa + tytoń owocowy + czekolada z chili). Niby równie bogato i potężnie jak w nowo światowej Argentynie, ale jakoś bardziej dla ludzi, z większą elegancją. W pełni zasłużone 95pkt na mojej notce degustacyjnej i najlepsze wino pierwszej części degustacji.

A już jutro kilka słów o niesamowitej MAJORCE (!) oraz włoskiej klasyce z Veneto.

DALSZA CZĘŚĆ RECENZJI     —————->

Reklama