Archiwa tagu: BORDEAUX

Przed niedzielnym obiadem – rezerwacja u Baronów

W klimacie – dobry wybór na niedzielę:

CALVET RESERVE DES BARONS 2009
typ: czerwone, wytrawne, średniej wagi
region: Bordeaux, Francja
szczepy: merlot (80%), cabernet sauvignon (20%)
dojrzewanie: 12m-cy beczki
cena: ok. 35zł
import:Winarium (obecnie niedostępne)

[krótkim słowem wstępu] Maison Calvet, jako element Les Caves de Landiras, należy do ogromnych struktur GFC Planet, w skład których wchodzą dobrze znane z polskich marketów J.P.Chenet, Arthur Metz, czy biedroński Dulong. Ogromna produkcja nie przeszkadza jednak w zachowaniu przyzwoitej jakości, a pod szyldem spółki znajdziemy winiarzy niemal ze wszystkich regionów Francji.

Sam Calvet Reserve des Barons jest winem żywym, dobrze wyważonym i przyjemnym w piciu. W nosie przebijają się śliwki i czerwone owoce wraz z pestkami oraz sporo aromatów wędzonych i dymnych, aż po świeżo mieloną kawę (przemijają z czasem, zostawiając więcej owocowości).  W ustach dobrze skomponowane, z wysoką kwasowością i średniej siły taniną (nieco jeszcze szorstką). W smaku zbliżone do wrażeń z nosa, może z nieco większą dawką przypraw. Świetne do skomponowania z camembertem czy mimolettem. Z półroczniakiem od Grądzkiego też sprawdziło się nieźle. A jeśli planujecie kaczkę (bez orientalnych udziwnień), Calvet będzie dobrym wyborem.

Reklama

[grą kri] z Lidla!

Saint Emilion Grand Cru 2009 – zawsze brzmi dumnie. Lidl postawił przy tym na wersję mid-economy za 37,99pln i nawet nieźle się to udało.

Barwa bardzo intensywna, widać jeszcze młodość tej butelki. W nosie zaczyna przede wszystkim nutami balsamiczno-korzennymi. Do kompletu zioła, oliwa z oliwek, podsuszane wędliny, nuty solone, aromaty runa leśnego i wyraźna śliwka. Drugiego dnia po otwarciu bardzie wyczuwalne stają się dojrzałe nuty owocowe.

W ustach dobra, świeża kwasowość zrównoważona wyraźnym i dość suchym i szorstkim garbnikiem (zapewne ułoży się z czasem) oraz ciepłym alkoholem. Struktura jest wręcz bardzo dobra. Po części powtarzają się aromaty z nosa, chociaż początkowo dominuje śliwka oraz pestka wiśni. Drugiego dnia od otwarcia butelki jest bardziej soczyście i owocowo, przy ciągłym utrzymaniu nut korzennych i balsamicznych. Wielki pozytyw (jak na 2009 rocznik) – nie atakuje przegotowanym owocem i nadmiernym cukrem resztkowym. Za to brawo!

Po prostu warto sięgnąć po tą butelkę. Nie jest tanie jak na dyskont, ale w swojej cenie oferuje przyzwoitą jakość. Do Saint Emilion Grand Cru 2009 z Lidla robiłem dwa podejścia (na koszt dyskontu) i pierwsze wydawało się mniej fascynujące. Przy drugim dłuższa dekantacja, więcej czasu na tasting i sprawdzenie rozwoju wina na dzień po otwarciu, daje pozytywne wrażenia. Niech to będzie rzetelny wstęp do solidnych Bordeaux.

Ocena: 83-84pkt 

WINNE WTORKI #27 w PIKA PIKA #2 – Białe Bordeaux

Po raz drugi, pod przewodnictwem Winnych Poznania, spotkaliśmy się w Pika Pika na Winnych Wtorkach # 27 w temacie Białego Bordeaux. Mimo weekendu majowego frekwencja dopisała, a białe wina w tak upalny dzień sprawdziły się świetnie. Temat trudny – zwłaszcza w przeprowadzeniu krótkiego wstępu (bo jak można krótko mówić o Bordeaux!). Mam jednak nadzieję, że podołałem zadaniu i każdy dowiedział się kilku cennych informacji o białych winach z tego najistotniejszego, największego i najbardziej cenionego francuskiego regionu.

Wsparliśmy się mapami, powiedzieliśmy trochę o mistycznym, słodkim i jednym z najdroższych na świecie Château d’Yquem, w którego winnicach z jednego krzaka winorośli wyciska się +/- szklankę wina (co jest tym bardziej niesamowite, że należy do wielkiego koncernu Louis Vuitton Moët Hennessy). Rozszyfrowaliśmy oznaczenie Grand Vin de Bordeaux, wspomnieliśmy o apelacji pomiędzy dwoma morzami (czyli Entre Deux Mers uwięzione w biegu RZEK Dordogne i Garonny), obejrzeliśmy zdjęcia najistotniejszych białych odmian regionu (sauvignon b., semillon i muscadelle), obejrzeliśmy winogrona pokryte szlachetną pleśnią (botrytis cinerea) i wytłumaczyliśmy jak robi się z nich wino (i dlaczego jest tak cenne i drogie). Myślę, że warto było przyjść i pogadać wspólnie o tym temacie, ale szczególnie spróbować win:

Chateau Martinon 2010, @Mielżyński, 29 PLN, (sauvignon b. + semillon)
Najtańsze wino wieczoru i jednocześnie jedno z najbardziej pozytywnych zaskoczeń! W ustach bardzo przyjemnie owocowe, z wyraźną kwasowością i sporą wytrawnością, niezwykle orzeźwiające. W nosie najwięcej aromatów typowych dla sauvignon blanc – pomarańcza, grejpfrut, trochę świeżo skoszonej trawy i nutka egzotyki. Świetnie sprawdziło się przy wczorajszym upale!

Les Garonnelles 2010, Lurton i Synowie, @Dom Wina, 40 PLN, (sauvignon blanc 100%)
Można powiedzieć, że zbliżone do poprzednika, ale ze sporo większą kwasowością, bardziej wytrawne, mniej aromatyczne. Przez zebranych ocenione gorzej, ja byłbym jednak zwolennikiem tego wina w łączeniu z jedzeniem. Świetnie sprawdzi się do owoców morza i ryb, dodatkowo odświeżając potrawy i nadając im lekkości (pod warunkiem, że wśród przypraw nie użyjemy czosnku i innych bardzo aromatycznych dodatków, które zabiją to wino totalnie).

CHATEAU TOUR DE MIRAMBEAU Cuvee Passion 2009, Jean-Louis Despagne, @Mielżyński, 78 PLN, (sauvignon b. + semillon)
Ekstremalnie ciężkie jak na białe Bordeaux, Tour de Mirambeau Cuvee Passion jest flagowym winem rodziny Despagne – jednego z najbardziej znanych i najlepszych producentów białych win w Bordeaux. Ten egzemplarz jest winifikowany w dębowej beczce, a następnie dojrzewa w baryłkach. Wino jest niezwykle intensywne i bogate (zwłaszcza w ustach), wręcz nieco oleiste. Urzeka niezliczonymi aromatami miodowymi, maślanymi, kwiatowymi i dojrzałych owoców. W budowie niezwykle zrównoważone, z piękną kwasowością, uzupełnione wyraźnym garbnikiem, z odczuciem sporej słodyczy. Nawet w tak upalny dzień, dla mnie to był hit wieczoru! Wystarczy podać je z rybą lub delikatnym mięsem w sosie śmietanowo-cytrynowym lub serowym z niebieską pleśnią, a uwypukli wszystkie zalety swoje i potrawy.
Co ciekawe, była to jednocześnie najbardziej kontrowersyjna butelka. Bardzo szybko okazało się, kto spośród nas jest zwolennikiem lekkich i świeżych win białych, a komu zdecydowanie bardziej odpowiada wyrazisty styl beczkowy. Cieszy mnie fakt, że piliśmy te wina w tak świadomy sposób. Mirambeau bowiem było degustowane w pewnej mierze w ciemno – jego dokładne pochodzenie, cenę, beczkowanie itp. omówiliśmy dopiero po spróbowaniu wina i wysłuchaniu skrajnie różnych opinii na jego temat. I o to właśnie CHODZI! Aby każdy na Poznańskich Winnych Wtorkach w realu  mógł odnaleźć najbardziej odpowiedni dla niego styl wina.

Głosem większości – gdyż rządki demokracja i nawet moderator dyskusji nie jest władny przeforsować swojej opinii – winem wieczoru zostało Chateau Martinion 2010. Zatem po białego bordosa warto udać się do Mielżyńskiego!

A gdyby komuś jeszcze było mało, to udało nam się przeprowadzić ciekawy eksperyment. Na koniec eventu odbyła się degustacja w ciemno pewnego sauvignon blanc – tym razem jednak z innego, sławnego regionu Pays d’Oc. I wszyscy widzieli różnicę, zanim jeszcze powiedzieliśmy co to za wino. Bardziej południowy, cieplejszy region upraw dał wino landrynkowate, mniej ciekawe aromatycznie, która owszem było mocno kwasowe, a zarazem stłumione słodkawymi nutami jak z podłej jakości cukierka. Zabrakło świeżości, która dominowała w winach bordoskich. @Waga, 34 PLN, najsłabsze wino wieczoru.

Pozostali Winni Wtorkowicze:

  1. Czerwone czy Białe
  2. Pisane Winem
  3. Białe nad Czerwonym
  4. Winne Przygody
  5. Jongleur
  6. Winniczek
  7. Sstarwines (tutaj i tutaj)

Dyskontowa wojna winiarska – LIDL w natarciu cz. II

Pierwsza część degustacji win z Lidla objęła 3 czerwone butelki prosto z Włoch, które otrzymałem gratisowo do przetestowania. Wszystkie miały w sobie coś urzekającego i warto na nie poświęcić niewygórowane sumy, za jakie znalazły się na półkach dyskontu. I nie mówię tego, bo wina dostałem za darmo, tylko dlatego, że naprawdę mi smakowały. W ostatnim czasie pojawiły się liczne komentarze i artykuł sugerujący niejako, że my [blogerzy] przychylniej oceniamy produkty, które dostajemy GRATIS. Otóż moi drodzy – pozytywna ocena wina musi mieć swoje uzasadnienie w jego strukturze, aromatach i jakości. Jeśli takowe jest, to dlaczego mam nie ocenić go dobrze? Zazdrość, nienawiść do dyskontów i walki pomiędzy importerami odłóżmy póki co na bok i przeanalizujmy dalszą część DARMOWEJ przesyłki od LIDLA

Drugie podejście do tematu miało przybliżyć francuską klasykę. 3 etykiety z Bordeaux, z dobrych, wręcz wybitnych apelacji i udanych roczników. Zapowiadało się ciekawie i pełni zapału ekipą dwuosobową (czyli ja i moja lepsza połowa) zasiedliśmy do testów. Oto co nas czekało:

1. BLAYE COTES DE BORDEAUX

Region: Cotes de Bordeaux AOC

Rocznik: 2009

Producent: Leroy Chevalier

Cena: 19,99 PLN

OKO: Kolor głęboki, barwa ciemnej śliwy, silny fioletowy refleks i błysk na powierzchni. Łzy gęste, ale tworzą się wolno i ociężale spływają, bez wyraźnych długich „ogonów”

NOS: Już pierwszy dość intensywny, rozwija się z czasem, ale nieco gubi siłę (spory defekt). Aromaty dominujące to kompot z wiśni i obornik, z czasem świeża wiśnia, nieco zapachu pestek, drewna, jakaś babka z bakaliami i mokre siano.

USTA: Aromaty poziomki i kwiatu róży, może nieco drewna, niemal całkowicie niekonsekwentne z nosem. Struktura bardzo niezrównoważona – atakuje i całkowicie dominuje kwasowość, właściwie brak innych elementów składowych. Cukier niewyczuwalny, alkohol ledwie ociepla, garbnika prawie brak (ledwie lekki szron na przedniej wardze). Finisz krótki i kwaśny

PODSUMOWANIE: Niezrównoważone i niekonsekwentne, płaskie zwłaszcza w smaku i całkowicie zdominowane przez kwasowość. Osobiście nie mam nic przeciwko winom mocno wytrawnym i nawet bardzo kwaśnym, ale warunek jeden – musi nadrabiać resztą budowy (garbnikiem, alkoholem i nutą cukru). Wino jest totalnie zielone, trudne do przetrawienia i właściwie nie nadaje się na polski rynek. Może dobrze wypaść wyłącznie w zestawieniu z tłustymi potrawami (a zarazem bardzo delikatnymi smakowo), które należy mocno odświeżyć.

OCENA: 60pkt

Wino trafiło do zlewu! Przełknąłem, choć ledwo pierwszy łyk. Przemogłem się i przesączyłem nawet drugi, ale dalej już nie było siły. Naprawdę chciałem znaleźć w tej butelce chociaż coś, co zasługiwałoby na pochwałę, ale takiego kwasiora już dawno nie piłem. Rozpacz na twarzy, łzy w oczach i totalna blokada kubków smakowych oraz żołądka. Wina tak fatalnego i tak zdominowanego jednym elementem budowy nie potrafię sobie przypomnieć. Wylałem resztkę z kieliszka i całą zawartość butelki. KATASTROFA! A naprawdę odporność na winną kwasowość mam wysoką (chociażby zamiłowanie do niemieckich rieslingów i toureńskiego sauvignon blanc powinno o tym świadczyć :p )

2. CHATEAU MAISON NOBLE

Region: Bordeaux Superieur AOC

Rocznik: 2008

Producent: Chateau Maison Noble

Cena: 24,99 PLN

OKO: Barwa intensywna, rubinowa z fioletowym rantem, powierzchnia błyszcząca. Łzy raczej rzadkie, ale długie.

NOS: Pierwszy średnio intensywny, ewoluuje z czasem. Najpierw dym, obornik i wędzonka, co jest bardzo intrygującym zestawem. Po zamieszaniu pojawiają się zbliżone zapachy – mocno solony łosoś wędzony, bekon na paluchach z pieczywa oraz mocno przepocona skóra i zwierzęca sierść. W tle nuty konfitury śliwkowej, odrobina papryki i przypraw.

USTA: Dość dobra struktura, nieco niezrównoważona – intensywna, niemal dominująca kwasowość, którą goni garbnik z przyjemnym werwem, ładnie ściągający. Brakuje czegoś intensywniejszego w doznaniach, bo mimo 13,5% wino wydaje się ledwie średniej ciężkości. Największy problem to nierównowaga aromatów nosa i ust. Zostaje lekko dymny posmak, nieco suszonej śliwki i bardzo lekka wędzonka, ale wszystko robi wrażenie mocno wycofanego i zdecydowanie słabszego niż w nosie. Finisz średniej długości o posmaku wędzonych owoców.

PODSUMOWANIE: Wino jest intrygujące i całkiem ciekawe – zwłaszcza zapachowo. Trochę brak mu ciała, potężniejszej struktury, która potwierdziłaby bardzo silne i nietypowe aromaty. Wybija się kwas, ale to jedyna pozycja, w której nie dominuje całkowicie nad resztą i nie zabija smaku. Przechowywanie – korek z wiórów, krótki, ale niezłej jakości. Po wymianie na lepszy może kilka lat poleżeć i wówczas powinno ciekawie się rozwinąć. Wino zaskakuje, może nawet zasmakować, ale nie jest to produkt wybitny. Najciekawsze z pakietu i polecam butelkę – głównie do wąchania 🙂

OCENA: 75pkt

Butelkę warto zdekantować chociaż pół godziny przed podaniem. Jest trochę zbyt kwasowe, ale ujdzie w tłumie. Warte zakupu dla każdego kto lubi wąchać i rozmyślać nad butelką, i komu nie przeszkadza wysoka wytrawność odkwasowa. Spodziewałem się czegoś lepszego, ale zestawiając jakość z ceną i tak jest nieźle!

3. CHATEAU LILIAN LADOUYS

Region: Saint-Estephe Cru Bourgeois AOC

Rocznik: 2006

Producent: Chateau Lilian Ladouys

Cena: 49,99 PLN

OKO: Bardzo głęboki, ciemny kolor mahoniu, z wiśniowym rantem. Łzy długie i gęste wysokiej jakości świadczące o dużej ekstraktywności

NOS: Pierwszy średniej intensywności. Z czasem rozwija się i nieco intensyfikuje. Wyraźnie czuć wiśnie w czekoladzie z likierem waniliowym, jest nuta konfitur żurawinowych, trochę suszu owocowego i kwiatu dzikiej róży. W tle lekkie zapachy skórzane i nieco dymu tytoniowego.

USTA: Wyraźna kwasowość oraz wyczuwalny ładunek garbnika – te elementy dominują w budowie, choć kwas po raz kolejny góruje nad wszystkim. Do kompletu mamy dość rozgrzewający alkohol. Odczucia obecności cukru nie ma w ogóle. Kompleksowo jest to wino o średnio mocnej strukturze. Aromaty w ustach zbliżone do tych z zapachu, ale znów niejako stłumione kwasowością. Czegoś znów brakuje.

PODSUMOWANIE: Lekko niezrównoważone wino o niekonsekwentnej sile aromatów. Średnio ciężkie nawet do ciężkiego, z przyjemnym i ciekawym nosem, ale przeciętnym smakiem. Garbnik znów nie potrafi dogonić kwasowości. Jak najbardziej można je zostawić jeszcze na kilka lat, aby rozwinęły się aromaty i złagodziła struktura. Obawiam się tylko, że wówczas będzie zbyt puste. W kwestii doboru do potraw – zdecydowanie lekkie mięsa nieco wyższej jakości (jagnięcina, cielęcina). Najlepsze jakościowo z całego pakietu francuskiego, który otrzymałem do degustacji, ale bez fajerwerków. Poprzednia butelka była bardziej intrygująca i zaskakiwała zwłaszcza w zapachu, tutaj jest nieco pełniej i bardziej ambitnie. Ale za kwotę 49,99 nie kupię tego produktu.

OCENA: 77pkt

Finalnie mogę powiedzieć jedno – jak na polski rynek jest zbyt wytrawnie i zbyt kwasowo. Rozumiem, że klasyczne francuskie wina potrafią takie być i są ich wielcy fanatycy. U nas to nie przejdzie. Owe butelki (może poza CHATEAU MAISON NOBLE ) nie nadają się na polskie stoły, dla naszych żołądków, ani kubków smakowych. Kiedy jeden element struktury zabija niemal wszystko co winie można znaleźć ciekawego, to nie ma zabawy. W tym wypadku jest to kwas, w nowym świecie często garbnik. Ile razy mówi się o przebeczkowanym australijskim chardonnay? Tutaj mamy genialny przykład przekwaszenia dobrych win. Bo (O DZIWO!) wszystkie zwłaszcza w nosie wykazują znamiona dobrej jakości i przepięknie otwierają się z aromatami w czasie. Acz struktura zabija całą radość picia. Niestety ja jestem na NIE, niezależnie co uważają pozostali krytycy i blogerzy. Nie mam zamiaru tych butelek bronić, bo nie warto, a Lidl powinien staranniej swoje francuskie wina selekcjonować. Jeśli te słowa spowodują, że więcej paczki do degustacji nie otrzymam – TRUDNO. Blog jest po to, by prezentować moje stanowisko i ono się nie zmieni. Tym samym pozdrawiam wszystkie popierdółki, które twierdzą, że blogerzy nigdy nie oceniają negatywnie darmowych produktów, otrzymanych w prezencie od dystrybutorów. Jak coś jest do d… to takie właśnie jest i głośno trzeba o tym mówić. Miłego wieczoru WINE TASTINGOWCY!

P.S. Wina złagodniały nieco na drugi dzień, lekko wybyła kwasowość, ale pogubiły się także aromaty. Coś tu jawnie nie gra!

P.P.S. Wina nie są fatalne – są nie w moim stylu, dlatego wg ogólnych norm punktacji oceniam je jako przeciętne. Nadmierna kwasowość jest dużą przeszkodą w czerpaniu przyjemności z ich picia, głównie dlatego mi nie odpowiadają.

VINEXPO BORDEAUX 2011 – fotorelacja!!

Dzisiaj dzielę się z Wami szczególnym materiałem – zdjęcia z media corner największej winiarskiej imprezy targowej na świecie – VINEXPO 2011 prosto z francuskiego BORDEAUX!

Jak wiadomo targi dobiegają końca, warto więc zobaczyć, co działo się podczas tego święta przemysłu winiarskiego! Zapraszam serdecznie i miłego oglądania

Ten pokaz slajdów wymaga włączonego JavaScript.

oryginały znajdziecie tu