O winach z Biedronki powstają już mity i legendy. Jednak Nową Zelandią w dyskoncie rządził niepodzielnie osławiony Greyrock. Osobiście nigdy mi nie pasował, choć robiłem 5-6 podejść do tego wina. Za każdym razem było nieco płaskie i nijakie – owszem uwierzę, że można je było wypić ze względną przyjemnością, ale z pytaniem ‘po co?’ na ustach. Ale nadchodzi nowe, lepsze i to za 29,99pln !!! Król został zdetronizowany!
Czy to możliwe? Bardzo wysoka nota dla biedronkowego SB! Who is RCh?
Jak dobrze wiecie, ostatnio mało piszę. Czasu ciągle brakuje, ale są sprawy nie tyle ważniejsze, a finalnie ciekawsze dla nas wszystkich. Dlatego, wszystkich Was zapraszam do uczestnictwa w projekcie, nad którym pracowałem przez ostatnich kilka miesięcy! RIESLING WEEKEND w POZNANIU!!! W najbliższy piątek i sobotę mojego pracodawcę – FOODWINE – odwiedzi kilku czołowych producentów niemieckich win.
8 i 9 maja musimy spotkać się w Starym Browarze 🙂
To będzie wspaniała okazja do wspólnego degustowania i rozmów przy kieliszku. Porównamy rieslingi z roczników 2012, 2013 i 2014, spróbujemy też popularyzujących się w Niemczech win czerwonych oraz pinotów wszelkiego typu. A podczas kolacji z winemakerami otworzymi roczniki z jedynką na początku 😉
Hasło Conchity Wurst promuje w tym roku austriackie winiarstwo podczas dorocznych zjazdów uzależnionych od cesarskiego winopijactwa. Nasi Habsburgowi władcy już dawno pokazali, że marketing mają w małym palcu, czyniąc z grüner veltlinera najbardziej pieprzny szczep świata (a ja pytam: co z syrah/shirazem?) oraz najlepszego kompana szparagów (mimo niemieckiej tradycji i lepszego efektu łączenia tych warzyw z silvanerem). Feniksa powstającego z popiołów branża długo nie zapomni, bo jest o czym rozmawiać i tym bardziej co pić! Choć grüner veltliner brody się nie dorobił, a riesling cały czas ma lepszy kręgosłup 😉
Jak zwykle, nowa oferta Biedronki wzbudziła ogromne emocje. Wśród 6 win, które otrzymałem do degustacji od dyskontu, wylałem 5 butelek, bo praktycznie były niepijalne. Jedną zostawiłem do gotowania, chociaż nie wiem, czy to dobry pomysł.
oto, co możecie zrobić z nową ofertą Biedronki.
Wszystkie były po prostu niesmaczne, miały błędy winifikacyjne, jedno z win wręcz przechodziło wtórną fermentację w butelce. I niestety tak bywa często z jakością win serwowanych Klientom w dyskontach czy podczas supermarketowych promocji (ch0ć zdarzają się wyjątki i bardzo szybko donosi o nich m.in. Winicjatywa). Zwłaszcza, gdy w sklepach specjalistycznych można znaleźć naprawdę dobre wina i wcale nie trzeba wydawać na nie więcej. Zatem przed majówką i do codziennego picia poszukacie:
Zenato Bianco di Custoza DOC 2011 import: Wielkie Wina
dostępność: jw., FOODWINE, Piotr i Paweł (w delikatesach PiP droższe o kilka złotych)
cena: 29,00pln (33pln Piotr i Paweł)
Bardzo świeże wino o intensywnych nutach cytrusowych, z odrobiną zielonego jabłka i nie do końca dojrzałej gruszki. Czyste i proste, ale intensywne i bardzo smaczne zarazem. W 100% warte trzech dych bez złotówki.
Chateau Martinion 2011 Entre Deux Mers AOC import: Mielżyński
cena: 29,80pln
Świeżutki sauvignon blanc z małymi dodatkami (semillon, muscadelle) o intensywnych aromatach trawiasto-agrestowych. W ustach lekko, kwasowo, żywo i wibrująco, z delikatnym dodatkiem grejpfrutowej goryczki. Brać, schłodzić i pić – świetne!
El Coto Rosado 2011, Rioja DOCa import: niejednorodny 🙂
cena: 24,00-29,00pln
Podstawowa różowa Rioja, nic wielkiego, ale dobrej klasy. Liczne nuty truskawkowe, wiśniowe i malinowe, z delikatnymi przyprawami w tle. Może pojawić się nuta chemiczna, ale nie jest nachalna i nie przeszkadza nadmiernie. Pije się łatwo, świeżo i przyjemnie – mocno wytrawne, pomimo słodkawych aromatów. Idealny wybór na majówkę i nadchodzące lato. Najtaniej w majówkowej promocji w FOODWINE, dostępne także w Piotrze i Pawle oraz Wielkich Winach i u kilku innych importerów.
Castaño Rosado 2011, Yecla DO import: Mielżyński
cena: 29,50pln
Maliny i truskawki w płynie. Ciepłe, intensywne, aromatyczne. Wycofana kwasowość daje wrażenie półwytrawności. Doskonałe do samodzielnego picia i delikatnych sałatek z krewetkami. Nic wielkiego, ale nie będzie też rozczarowań. Na majówkowy piknik – warto skorzystać!
Ars In Vitro 2007 oraz 2010, Navarra DO import: Deliwina (2007), Mielżyński (2010)
cena: 27,00pln Deliwina (bin end, wcześniej 39pln), 29,00pln Mielżyński
Doskonały przykład organicznej Navarry, z grawitacyjnej winnicy, stabilizującej wina w sposób naturalny (2 lata dojrzewania w cementowej kadzi!). Młodszy rocznik jest dość pikantny, mocno paprykowy, nieco ziołowy, kontrowersyjny. 2007 również taki był 2 lata temu. W tej chwili to pięknie dojrzałe wino o nutach ziołowych i ziemistych, bogate i dość potężne, w żaden sposób nie schodzące do banału. Obydwa świetnie skomponowane, doskonale zrównoważone, długie. Hipnotyzujące. Mimo niskiej ceny, to winiarstwo najwyższej klasy. KONIECZNIE!
LES JAMELLES SYRAH 2011, Vin de Pays d’Oc dostępność: FOODWINE
cena: 31,20pln (w promocji na majówkę), standard 39,00pln
Czerwony owoc, przyprawy i cynamonowe tło. Dobra Langwedocja za rozsądne pieniądze. Dobrze ułożone, konsekwentne, w ustach mięsiste, z nieźle wkomponowaną kwasowością. Lekko kawowy finisz. Pije się świetnie, genialnie nada się do majówkowego grillowania!
RAMIREZ DE LA PISCINA ENTARI 2011, Rioja DOCa import: Bodegas Ibericas/Vinola
cena: 29,00pln
Młodziutka Rioja, po części produkowana maceracją karboniczną. Prosta i modernistyczna, ale smaczna. Wino lekkie i owocowe, o wyraźnych nutach jagodowych i czerwonych owoców. W ustach miękkie i świeże. Można skorzystać.
Ceny jak widać są przyjazne, ale co ważniejsze – żadnego z tych win nie trzeba wylewać do zlewu. Wszystkie są smaczne, niektóre wyjątkowo dobre, świetnie łączą się z codziennym jedzeniem i doskonale nadają na imprezy ze znajomymi.
Dog Point 2011 typ: białe, wytrawne, świeże
region: Marlborough, Nowa Zelandia
producent: Dog Point
szczep: 100% sauvignon blanc
importer: Wine Express
cena: 75pln
ocena: 4+
______________________________
Nos bardzo intensywny od samego początku. Pojawiają się wyraźne akcenty agrestu, marakuji, trawy, pędów i liści czarnej porzeczki (czy jak kto woli – kociego sika), odrobina petrolium, wyraźne nuty zielone, delikatny pieprz w tle. W ustach bardzo solidne, świeże i owocowo-zielone, ale mocno zbudowane i intensywne. Finisz wręcz lekko oleisty, bardzo długi.
Naprawdę wysokiej klasy SB z NZ, od dobrego producenta i za rozsądną kwotę. Na dzisiejsze święto jak znalazł. Szczerze polecam. Żona również 🙂
Próbowane w restauracji Cucina, w City Parku. Wchodzi do karty w przyszłym tygodniu. Będzie dostępne na kieliszki
Po raz drugi, pod przewodnictwem Winnych Poznania, spotkaliśmy się w Pika Pika na Winnych Wtorkach # 27 w temacie Białego Bordeaux. Mimo weekendu majowego frekwencja dopisała, a białe wina w tak upalny dzień sprawdziły się świetnie. Temat trudny – zwłaszcza w przeprowadzeniu krótkiego wstępu (bo jak można krótko mówić o Bordeaux!). Mam jednak nadzieję, że podołałem zadaniu i każdy dowiedział się kilku cennych informacji o białych winach z tego najistotniejszego, największego i najbardziej cenionego francuskiego regionu.
Wsparliśmy się mapami, powiedzieliśmy trochę o mistycznym, słodkim i jednym z najdroższych na świecie Château d’Yquem, w którego winnicach z jednego krzaka winorośli wyciska się +/- szklankę wina (co jest tym bardziej niesamowite, że należy do wielkiego koncernu Louis Vuitton Moët Hennessy). Rozszyfrowaliśmy oznaczenie Grand Vin de Bordeaux, wspomnieliśmy o apelacji pomiędzy dwoma morzami (czyli Entre Deux Mers uwięzione w biegu RZEK Dordogne i Garonny), obejrzeliśmy zdjęcia najistotniejszych białych odmian regionu (sauvignon b., semillon i muscadelle), obejrzeliśmy winogrona pokryte szlachetną pleśnią (botrytis cinerea) i wytłumaczyliśmy jak robi się z nich wino (i dlaczego jest tak cenne i drogie). Myślę, że warto było przyjść i pogadać wspólnie o tym temacie, ale szczególnie spróbować win:
Chateau Martinon 2010, @Mielżyński, 29 PLN, (sauvignon b. + semillon) Najtańsze wino wieczoru i jednocześnie jedno z najbardziej pozytywnych zaskoczeń! W ustach bardzo przyjemnie owocowe, z wyraźną kwasowością i sporą wytrawnością, niezwykle orzeźwiające. W nosie najwięcej aromatów typowych dla sauvignon blanc – pomarańcza, grejpfrut, trochę świeżo skoszonej trawy i nutka egzotyki. Świetnie sprawdziło się przy wczorajszym upale!
Les Garonnelles 2010, Lurton i Synowie, @Dom Wina, 40 PLN, (sauvignon blanc 100%) Można powiedzieć, że zbliżone do poprzednika, ale ze sporo większą kwasowością, bardziej wytrawne, mniej aromatyczne. Przez zebranych ocenione gorzej, ja byłbym jednak zwolennikiem tego wina w łączeniu z jedzeniem. Świetnie sprawdzi się do owoców morza i ryb, dodatkowo odświeżając potrawy i nadając im lekkości (pod warunkiem, że wśród przypraw nie użyjemy czosnku i innych bardzo aromatycznych dodatków, które zabiją to wino totalnie).
CHATEAU TOUR DE MIRAMBEAU Cuvee Passion 2009, Jean-Louis Despagne, @Mielżyński, 78 PLN, (sauvignon b. + semillon)
Ekstremalnie ciężkie jak na białe Bordeaux, Tour de Mirambeau Cuvee Passion jest flagowym winem rodziny Despagne – jednego z najbardziej znanych i najlepszych producentów białych win w Bordeaux. Ten egzemplarz jest winifikowany w dębowej beczce, a następnie dojrzewa w baryłkach. Wino jest niezwykle intensywne i bogate (zwłaszcza w ustach), wręcz nieco oleiste. Urzeka niezliczonymi aromatami miodowymi, maślanymi, kwiatowymi i dojrzałych owoców. W budowie niezwykle zrównoważone, z piękną kwasowością, uzupełnione wyraźnym garbnikiem, z odczuciem sporej słodyczy. Nawet w tak upalny dzień, dla mnie to był hit wieczoru! Wystarczy podać je z rybą lub delikatnym mięsem w sosie śmietanowo-cytrynowym lub serowym z niebieską pleśnią, a uwypukli wszystkie zalety swoje i potrawy.
Co ciekawe, była to jednocześnie najbardziej kontrowersyjna butelka. Bardzo szybko okazało się, kto spośród nas jest zwolennikiem lekkich i świeżych win białych, a komu zdecydowanie bardziej odpowiada wyrazisty styl beczkowy. Cieszy mnie fakt, że piliśmy te wina w tak świadomy sposób. Mirambeau bowiem było degustowane w pewnej mierze w ciemno – jego dokładne pochodzenie, cenę, beczkowanie itp. omówiliśmy dopiero po spróbowaniu wina i wysłuchaniu skrajnie różnych opinii na jego temat. I o to właśnie CHODZI! Aby każdy na Poznańskich Winnych Wtorkach w realu mógł odnaleźć najbardziej odpowiedni dla niego styl wina.
Głosem większości – gdyż rządki demokracja i nawet moderator dyskusji nie jest władny przeforsować swojej opinii – winem wieczoru zostało Chateau Martinion 2010. Zatem po białego bordosa warto udać się do Mielżyńskiego!
A gdyby komuś jeszcze było mało, to udało nam się przeprowadzić ciekawy eksperyment. Na koniec eventu odbyła się degustacja w ciemno pewnego sauvignon blanc – tym razem jednak z innego, sławnego regionu Pays d’Oc. I wszyscy widzieli różnicę, zanim jeszcze powiedzieliśmy co to za wino. Bardziej południowy, cieplejszy region upraw dał wino landrynkowate, mniej ciekawe aromatycznie, która owszem było mocno kwasowe, a zarazem stłumione słodkawymi nutami jak z podłej jakości cukierka. Zabrakło świeżości, która dominowała w winach bordoskich. @Waga, 34 PLN, najsłabsze wino wieczoru.